Pytam więc, dlaczego karani jesteśmy ograniczeniami. Prędkości, pojemności... przyjemności. O ile rozumiem, dlaczego wprowadza się ograniczenia prędkości, wiem w jakim celu wprowadzane są ograniczenia emisji spalin, o tyle nie mam pojęcia dlaczego zabiera nam się przyjemność. Od czasu Forda T motoryzacja stała się zjawiskiem masowym. Ale nie była masą bezkształtnych meduz jak dziś. Kiedyś auta miały swój czar. Piękne limuzyny, zwiewne i zgrabne auta sportowe i kanciaste ciężarówki. Dziś nawet nie wiadomo jak sklasyfikować to, co widuje się na naszych ulicach. Auta łączą w sobie cechy kilku różnych, tak się kończy kiedy do głosu dopuszcza się księgowych. Ukatrupią każdy, nawet najpiękniejszy projekt, strącając go na ziemię, jakby przy pomocy pepeszy zestrzelić Ikara. 

Jeszcze gorzej jest, kiedy głos zabierają ekolodzy. Ta grupa rozczochranych miłośników zajadania liści i młodych brodatych drwali w koczkach na głowie, którzy nawet do lasu nie chodzą, bo się ubrudzą, ma jakąś szczególną manię uprzykrzania życia innym. Blokady dróg, przykuwanie się do drzew... ma to służyć ratowaniu matki ziemi. Ja też kocham naszą planetę i lubię las, dlatego kupiłem i posadziłem kilka tysięcy drzew. Mam teraz swój las, swoje grzyby, wytwarzam tlen i daję mieszkanie zwierzętom. I nie musiałem zablokować drogi, by to osiągnąć. Mało tego, kosząc trawę płacę podatek drogowy (jest w cenie paliwa), który z pewnością zostanie  wykorzystany na budowę nowych dróg poprawiających bezpieczeństwo.

Tymczasem  ekolodzy tego nie robią wolą blokować drogi, organizować masy krytyczne  i wtrącać się do motoryzacji. Pod ich presją konstruktorzy budują paskudne i niepraktyczne auta elektryczne i dziwaczne hybrydy. Choć są na szczęście pewne wyjątki. Fryderyk Zyska, postanowił ich poszukać...

Czytaj: Fryderyk Zyska o BMW i8 Concept

Zaprosilem go zatem do magazynu Radiostrada, by opowiedział o swojej wizji i i efektach poszukiwań. 

 

 
No cóż jak mówią... jedna jaskółka wiosny nie czyni, nawet jeśli jest ich kilka... Jako człowiek starej daty, nadal będę wielbił silniki o pojemności powyżej 4 litrów, i conajmniej 8 cylindrach. Ale rozumiem, że idzie nowe i że trzeba będzie się z tym pogodzić. Auta będą się zmieniać i coraz częściej zamiast ryku 12 cylindrowego silnika Ferrari... usłyszymy szum wodospadu albo odkurzacza... Idą ciężkie czasy, ale cała nadzieja we Fryderyku i  jego kolegach. Mam nadzieję, że nie dadzą się otumanić tym drwalom i będą projektować ładne auta. Skoro nie potrafią wydobyć z siebie ładnych dźwięków, to niech choć wyglądają... To samo pomyślałem, oglądając festiwal w Opolu, ale to już zupełnie inna historia.