Fot. dzięki uprzejmości NAC

 „Czas” pisał: "przelatywał szalonem pędem automobil przez ulice bez względu na ruch w mieście i niebezpieczeństwo przejechania ludzi i dzieci. Na widok pędzącego automobilu koń dorożkarski gwałtownie się spłoszył, łamiąc dyszel i tłukąc latarnię" („Czas” 1903, nr 62, s. 2).

Jakież to legendy wtedy krążyły... Przez autombilowe wybryki: panny brzydły, kury jaj nie niosły, a konie zaś łapały „lipcówke”. A w Londynie pojawiła się choroba automobilowa objawiającą się omdleniami i bólem głowy. To wszystko przez te automobile...

Automobilizm miał swoich zagorzałych miłośników, wśród nich wielu znanych artystów,. Jednak budził też ogromną niechęć u innych.

W dzienniku Antoniny Domańskiej, autorki "Żółtej ciżemki", znalazła się taka notatka:

"No, to i w Krakowie już mamy – automobil – machinę poruszającą się za pomocą motoru! Osiągnięcie najnowszej cywilizacji, jak to uczenie mawia się obecnie o ludzkiej głupocie. Wszyscy zachwyceni, a taki Mycielski, taki Tomkowicz, a Kossak, a Wyczółkowski – jak to-to w Rynku zobaczyli, zaraz poczuli się w samym środku Paryża!!! Jak to łatwo zbaranieć… Wystarczy odrobinę smrodu w nos wciągnąć, posłuchać – tur! tur! tur! pfuu! pfuu! – wystarczy popatrzeć na ów automobil i wariactwo gotowe! Stoisz na krakowskim Rynku, patrzysz na Sukiennice i Paryż widzisz! Ciekawe!!! No mnie nikt nie otumani! Możem staroświecka, zacofana nawet, ale niech nikt mi nawet nie próbuje wmawiać, że ten-tam… automobil to cywilizacja. To zdziczenie! Lekceważenie dobrych obyczajów! Czytam sobie dzisiaj Czas, a tu mi ów automobil charczy przed domem! Jedzie taki, bo ma ochotę, i ludzi hałasem nęka. Egoista! I po co się to fabrykuje?! Żeby ludziom zakłócać poobiedni odpoczynek?!"

Jak opowiadał mi niedawno pan Leszek Mazan, innym razem Domańska miała powiedzieć: Automobilizm? To się nie przyjmie! ". Ale się przyjęło, Jak czytamy w „Historii Automobilizmu”, Stanisława Szelichowskiego:

W 1907 roku w Galicji jeżdżących samochodów było  zaledwie 40. W Krakowie liczbę samojazdów szacowano na 12 wozów osobowych, 9 motocykli i 2 ciężarówki wojskowe. Park pojazdów mechanicznych jednak stale się powiększał: w połowie 1913 roku po Krakowie jeździło już 113 samochodów osobowych.

W Warszawie liczba pojazdów samojezdnych rosła od 28 w roku 1902, przez 62 w 1909, do 217 w 1913.

W Poznaniu od 1905 roku funkcjonowały już trzy „dorożki samochodowe”, a pierwszym poznańskim taksówkarzem był Franciszek Owczarzak . Coraz więcej  pojazdów jeździło w ielkopolsce: w 1912 roku w Poznaniu zarejestrowano 834 samochody osobowe, 22 samochody ciężarowe i 332 motocykle. Były to największe liczby pojazdów jeżdżących w miastach na ziemiach polskich.

Patrząc na ten pierwszy w Krakowie "samojazd”, widzimy trzech dzielnych mżęzczyzn, to byli pionierzy. Prawdziwi twardziele, którzy nie bali się prędkości i ryzyka.

Co prawda pojazd bardziej przypomina rikszę, ale pamiętajmy, to on był pierwszy na ulicach Krakowa. Kiedy czytałem o nim wcześniej zupełnie inaczej sobie wyobrażałem ten pierwszy krakowski samochód, ale nie jestem zawiedziony „surową formą”. Urzekła mnie ta prostota i ze wzruszeniem patrzę na tę fotografię z prezentacji samochodu w Krakowie.

Dziś automobilizm też budzie wiele emocji. Wspaniałe samojazdy widujemy na ulicach. Nie brakuje tu nawet tych z najwyższej półki, kosztujących gigantyczne pieniądze znacznie powyżej miliona złotych... Ale najcenniejszy zawsze będzie ten, konstrukcji pana Wincentego Schindlera. I choć dziś zostały po nim tylko wspominania i to zdjęcie opublikowane przez Narodowe Archiwum Cyfrowe.