Oto poruszenie mediów... katolickich wywołała jej wypowiedź dla TVP tuż po zawodach, w których wspólnie z Justyną Kowalczyk wywalczyła brązowy medal. "W sobotę poszłam na mszę i powiedziałam: Boże, od Ciebie wszystko zależy. Rób wszystko, byle nie rozczarować drużyny, Justyny i trenera."

Słowa te najpierw zaczęli cytować na portalach społecznościowych duchowni. Chwalili zawodniczkę za odwagę. Potem napisały o tym katolickie portale. Gość Niedzielny porozmawiał z proboszczem parafii w Osieczanach koło Myślenic. Sylwia, kiedy tylko jest w domu, każdego ranka jest na mszy. Wzięła nawet udział w happeningu pod nazwą "Róża dla Jezusa", który odbył się na Rynku Głównym w Krakowie. Dziennikarze na szczęście nie zauważyli jej obecności i nie zrobili z tego wielkiego wydarzenia.

No właśnie. Mam nadzieję, że wielkiego szumu przez to wszystko nie będzie. Nie zrozumcie mnie źle. To wspaniale, że Sylwia otwarcie mówi o swojej wierze, bo mało kto tak robi. Udowadnia przy tym, że można być gorliwym katolikiem i jednocześnie odnieść sukces. W dobie ostrej krytyki wiary i kościoła to niezwykle cenne.

Nie chciałbym jednak, żeby środowiska katolickie i duchowne robiły z tego dalszy użytek. Sylwia swą "deklarację" wyraziła najprawdopodobniej ot tak, spontanicznie. Dziennikarz zapytał, a ona powiedziała, jak było.

Ekscytowanie się religijnością Sylwii jest o wiele lepsze niż zastanawianie się czy Therese Johaug biega w stringach. Wolałbym jednak, abyśmy na co dzień raczej oczekiwali udanego występu w zawodach, a nie tego, jakież to świadectwo złoży tym razem biegaczka.

Pamiętam, jak deklaracją wiary zaskoczył kiedyś bokser Tomasz Adamek. Jak pomyślę, czym to się skończyło po latach, przechodzą mnie dreszcze.

Sylwii można słuchać godzinami, bo mało kto tak interesująco mówi. Ale jak po zakończeniu kariery ktoś ją zaprosi do telewizji, to niech to będzie "studio sport" i niech rozmawiają o biegach...

 

 

 

Maciej Skowronek

Obserwuj autora na Twitterze: Obserwuj @maciejskowronek