Ci, którzy aut nie mają i na co dzień podróżują do pracy tramwajami i autobusami, nie mieli za co dostać nagrody, bo na co dzień postępują nierozsądnie. Idąc na przystanek i czekając na nim wdychają szkodliwe pyły. Chyba że oprócz regularnego kupowania biletów zainwestują jeszcze parędziesiąt lub paręset złotych w maskę antysmogową.

Tak mniej więcej można podsumować sens pomysłu na bezpłatną komunikację miejską, dla wybranej grupy, w czasie smogu w Krakowie. Wprowadzono ją dwa razy. Za każdym razem w weekend i dni świąteczne, kiedy samochodów w Krakowie jest najmniej. I w obu przypadkach po tym, jak smog ustąpił.

Na zarzut, że to wszystko nie ma sensu magistrat zapewne odpowie: to pilotaż, testujemy to rozwiązanie do końca marca. Ale już teraz wiadomo, że pomysł jest chybiony. Jeśli magistrat chce już poprawić swój wizerunek, to niech z pieniędzy przeznaczonych na promocję kupi sto tysięcy masek i rozda je mieszkańcom w czasie kiedy z powietrzem jest kiepsko. I niech zacznie sam dawać przykład, a mieszkańcom pokaże, że walka ze smogiem to nasza wspólna sprawa, a nie przykry obowiązek.

W urzędowej telewizji, albo w jego social mediach, chętnie bym zobaczył zdjęcia i filmy, jak najważniejsi ludzie w tym mieście zostawiają auta w garażu i przyjeżdżają do pracy tramwajem. Albo prezentują swoje ekologiczne ogrzewanie w domu czy mieszkaniu...

Powtarzam to już tyle razy, że państwa zaczyna to pewnie irytować. Ale jak na razie nie doczekałem się działań innych niż pozorne.

Ach, przepraszam - jest coś przydatnego. Urząd miasta codziennie raportuje aktualny stan powietrza i prognozy. Ale przypominam, że najpierw tego nie robił, a zaczął po tym, jak zewsząd posypały nań gromy...
 

 

 

 

(Maciej Skowronek)