Dziś, kto by pokusił się zliczyć, ile to takich miejsc można znaleźć na kilkuset metrach od nowohuckiego zalewu do Placu Centralnego, ten dojdzie do dwucyfrowego wyniku. 16 lat tam mieszkałem, a policzyłem dopiero teraz – widać startupy wrosły na dobre w tkankę urbanistyczną i społeczną. Tymczasem policzyli i to dokładnie radni dzielnicy XVIII, dlatego teraz większą część monopolowych chcą zamknąć. I tak z 75 sklepów z alkoholem miałoby pozostać 25. Z kolei z 20 punktów gastronomicznych 6.  Co ciekawe, w projekcie odpowiedniej uchwały zamykać startupy chcą  przede wszystkim dzielnice nowohuckie: w dzielnicy XV z 60 sklepów miałoby pozostać 50, w dzielnicy XVI z 55 jedynie 40.

Dla odróżnienia dzielnica IV Prądnik Biały to prawie pustynia: tam  liczba sklepów z alkoholem może wzrosnąć ze 110 do 150! Jeśli do tego dodamy, że niemal we wszystkich pozostałych częściach  miasta liczba takich miejsc pozostanie niezmienna, to wniosek może ktoś wyciągnąć jednoznaczny: to Nowa Huta rozpija krakowian. I nic to, że w dzielnicy Stare Miasto jak było, tak i będzie 685 restauracji i knajp przy 210 monopolowych.

Jak to retorycznie tylko pytał Jerofiejew: Boże wszechmogący, ale czym zakąszać?