Pomysłodawcą ustanowienia tego święta państwowego i obchodzenia go właśnie 1 marca (w kolejne rocznice zamordowania w roku 1951 przez reżim komunistyczny siedmiu członków IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”) był Janusz Kurtyka, ówczesny prezes IPN, który zginął w katastrofie smoleńskiej, nie doczekawszy realizacji swojego pomysłu. Fakt, iż ustawa wprowadzająca Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych została uchwalona dopiero w 2011 roku, sporo mówi o genezie i naturze państwa zwanego III RP.

Jednak w końcu ustawa o Dniu Pamięci uchwalona została. Podczas krakowskiego koncertu „W Hołdzie Żołnierzom Wyklętym" doszło w tym roku do uroczystego wręczenia Nagrody im. Danuty Siedzikówny „Inki” fundacji „Wolność i Demokracja” - inicjatorki przedsięwzięcia sportowo - edukacyjnego o nazwie „Tropem Wilczym. Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych”. Ten jedyny w swoim rodzaju memoriał o nazwie zainspirowanej fragmentem wiersza Herberta „Wilki” po raz pierwszy odbył się w roku 2013. Jak wspomina założyciel fundacji „Wolność i Demokracja” Michał Dworczyk – „pierwszy rok nie był zbyt obiecujący, bo pobiegło nas dwadzieścia parę osób, (…) ale w tym roku w 273 miastach blisko 65 tys. biegnących oddało hołd Żołnierzom Wyklętym”. Te liczby mówią za nas o nas. Idee bywają niezwykle zaraźliwe. I nie chodzi mi tu wyłącznie (ani nawet przede wszystkim), o błyskawicznie rosnącą popularność samych biegów, ale o zaraźliwość potrzeby poznawania i czczenia tych, którzy o wolność i niezawisłość Ojczyzny byli gotowi walczyć do końca, nawet najbardziej gorzkiego. Zbigniew Herbert pisał o nich:

ponieważ żyli prawem wilka
historia o nich głucho milczy

Choć późno, doczekaliśmy przynajmniej końca milczenia.