Protest przeciwko pożegnaniu z Klatą odbył się pod hasłem „To jeszcze nie koniec”, który mnie skojarzył się z finałową sceną komedii „Va Banque”, w której zakuty w kajdanki Kramer woła - „Kwinto, ty draniu, to jeszcze nie koniec”, zapowiadając poniekąd nakręcenie przez młodego Machulskiego ze starszym Machulskim komedii „Vabank 2”.

Otóż grupa komediantów, której wydaje się, że z rządami Jana Klaty „to jeszcze nie koniec”, na sequel „Klata 2” wszelką nadzieję niech lepiej porzuci. Dla aktorów z uporem powtarzających, że z narodowej sceny estetykę i tradycję powinno wymiatać „zaangażowanie”, może zabraknąć angaży.

Teraz coś o innym wydarzeniu plenerowym, specjalnie z myślą o tych, którym zdarza się irytować na blogowym forum, że sobie kpię z każdego marszu, o którym tu piszę. Otóż teraz nastąpi w moim podejściu do maszerowania dobra zmiana i pochwalę marsz, który w Krakowie odbył się w niedzielę. Był to marsz dla życia i rodziny, który pod hasłem „Czas na rodzinę” przemaszerował przez rodzinny gród Kraka po raz piąty. Ani mi w głowie sobie kpić z tego marszu, bo mi się, po prostu, podobał. Co najwyżej, z myślą o ludziach z mojego pokolenia i starszych, do hasła „Czas na rodzinę” dodałbym jeszcze - „Czas dla rodziny”.