Z bogactwa wiadomości, które w mijającym tygodniu doszły do moich uszu i oczu dzięki Radiu Kraków i nie tylko, pozwolę sobie przypomnieć te, które wolałbym raczej uznać za żartobliwe wymysły.

Pierwsza z nich dopadła mnie w poniedziałek, gdy na twitterze zobaczyłem fotografię dorosłego mężczyzny z modelem helikoptera przymocowanym do głowy. Pomysł wydał mi się dziwny, ale po ostatnim Marszu Jamników zdobyłem świadomość, że niewiele jest rzeczy, których człowiek nie włoży na głowę - jamniczą lub własną; ot, choćby kapelusz przyozdobiony pluszową miniaturą jamnika. Prawdziwe zadziwienie nastąpiło, gdy przeczytałem, że człowiek z helikopterem na głowie był uczestnikiem demonstracji mazowieckiego KOD-u pod warszawskim pomnikiem Napoleona Bonapartego. Mazowiecki KOD postanowił bowiem przeprosić Francuzów za to, że polski rząd nie kupił dla polskiej armii Caracali, czyli francuskich helikopterów bojowych. Jak przeczytałem w zaproszeniu na demonstrację – „Chcemy powiedzieć naszym francuskim przyjaciołom: przepraszamy. Nasze przeprosiny opakujemy we francuską flagę i okrasimy francuską piosenką.” Niektórzy nazywają na takie zachowania kompletnym odlotem. Ja tylko nieżyczliwie zauważę, że oto Komitet Obrony Demokracji został Komitetem Obrony interesów Airbus Helicopters.

Z kolei z Radia Kraków dowiedziałem się, że krakowski ZIKiT zamieścił w internecie ankietę w sprawie zmiany nazwy przystanku MPK „Cracovia”, bo jakoby mieszkańcy wnioskowali o nową nazwę dlatego, że Hotel Cracovia od dłuższego czasu nie działa. ZIKiT zachęca więc, by krakowianie w internetowym głosowaniu zdecydowali, czy przystanek „Cracovia” ma się nazywać „Muzeum Narodowe”, „Kino Kijów”, czy też … „Cracovia”. ZIKiT - mający wielki talent do wkurzania mieszkańców w sprawach poważniejszych niż nazwy przystanków - nie tylko wymyślił coś doskonale niepotrzebnego, ale w dodatku wyraża teraz swoje zaskoczenie, że jego ankieta sprowokowała klub sportowy Cracovia posiadający stadion tuż obok ex-hotelu Cracovia do namawiania swoich kibiców, by ci głosowali na nazwę „Cracovia”. Nie wiem, czy to z kolei sprowokowało do czegoś kibiców Wisły, ale do myślenia dawać mogą słowa rzecznika ZIKiT-u, pana Michała Pyclika, który powiedział Radiu Kraków: „Jesteśmy zaskoczeni, że nazwa przystanku stała się polem dla walki kibiców. Przecież ta nazwa nigdy nie miała nic wspólnego ze stadionem”. Pomyślałem - O, jakże łatwo zaskoczyć ten ZIKiT! Mam nadzieję, że wyznania pana rzecznika Pyclika nie słyszała zima zła.

Na koniec wiadomość dotycząca drogi między Morskim Okiem a Palenicą Białczańską. Tym razem bohaterami wiadomości nie są jednak ani konie, ani obrońcy koni, ani górale zarabiający na męczeniu koni i dojeniu turystów oraz owiec, tylko turyści pieszy, którzy wracając wieczorem z Morskiego Oka zatelefonowali na numer alarmowy TOPR wzywając pomocy z powodu poczucia zgubienia się na asfaltowej drodze, którą można iść tylko w dwie strony. Mam w tej sprawie dwie niewesołe hipotezy, ale z dwojga złego wolę sobie wyobrażać, że ci turyści byli spryciarzami, którzy po zmroku załatwili sobie darmowy transport w miejscu, gdzie nawet w biały dzień za podwiezienie trzeba słono płacić.