Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Tele-fere kuku kit

  • Beata Penderecka
  • date_range Wtorek, 2017.04.04 18:05 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 08:52 )
Trudno przeoczyć termin, w którym kończy się nam umowa z operatorem komórkowym, dostawcą internetu czy telewizji kablowej. Zaczynamy być bowiem bombardowani telefonami.

fot: Pixabay

Te rozmowy są - jak słyszymy na wstępie - nagrywane. Dla naszego bezpieczeństwa oczywiście. Skoro tak, to radziłabym szefom osób dzwoniących do nas, żeby odsłuchali jaki kit próbują nam wcisnąć ich pracownicy. I czy rzeczywiście działa to na korzyść firmy.

Pół biedy jeśli przedstawiają nam ofertę, niezwykle dla nas korzystną , która niezwykle korzystna jest jedynie dla firmy, którą reprezentują. Gorzej kiedy świadomie kłamią licząc, że klient machnie ręką i nie będzie dochodził swoich praw. Dwa razy zostałam wprowadzona w błąd, a raczej okłamana, kiedy dopytywałam się o szczegóły i z telefonicznych ofert moich operatorów nie korzystam. Ale czasami słucham co mają do powiedzenia, bo potrafią nie tylko zirytować, ale rozśmieszyć.

Tak jak miły, młody człowiek, który oferował mi nowy aparat w zamian za "niewielką" podwyżkę abonamentu. Kiedy wytłumaczyłam mu, że nie potrzebuję nowego, bo stary działa znakomicie, powiedział radośnie - to sobie pani sprzeda i zarobi...

Innym razem router przestał działać następnego dnia po zamontowaniu. Pani, której to zgłosiłam, znudzonym tonem zapytała: a kabelek sobie pani wetknęła?

Ponieważ tak jak nie handluję telefonami, tak nie wtykam kabelków, musiałam tej pani długo wyjaśniać, że niczego nie dotykałam, a ona tłumaczyła mi, że z pewnością tak, tylko nie zdaję sobie z tego sprawy. Starałam się być grzeczna, ale jak długo można kogoś informować, że mój stan umysłowy pozwala mi odróżnić kabelek wetknięty od nie wetkniętego, trochę się więc zirytowałam. Pani zaczęła scenicznym szeptem, prowadzić rozmowę z drugiego aparatu / słyszę więc, jak mówi - no sprawdźcie to...tak? ....ale jaja/ i po chwili okazało się, że tam"u nich coś się rozłączyło, ale już powinno działać". Faktycznie działało, ale słowa"przepraszam" nie usłyszałam.

Ostatnio telefon zaczynał dzwonić o 8 rano. Nie odbierałam, bo sama o tej porze nie ośmieliłabym się zadzwonić do kogoś obcego. Chyba jednak obca temu panu nie byłam, bo kiedy wreszcie odebrałam krzyknął: witam pani Beato, mam dla pani fantastyczną ofertę!

- Dziękuję, ale jestem w pracy i nie mam czasu rozmawiać -

- Ale nie szkodzi, że jest pani w pracy, przecież możemy porozmawiać ! -

- Nie możemy - niestety musiałam się rozłączyć, bo nie byłam w stanie przedrzeć się przez potok słów, które z siebie wydobywał.

Innym razem dzwoni mój telefon służbowy. - Jak miło mi panią powitać, mam specjalnie dla pani niezwykłą ofertę poduszek -

- Przepraszam, ale dzwoni pan na telefon sużbowy -

- Ależ wiem, że na służbowy - oznajmia radośnie młody człowiek, po ledwie zauważalnej chwili wahnięcia.

Małe, niewinne kłamstewko i kolejne  - już wcale nie takie niewinne:

- Proszę wysłuchac wspaniałej oferty, bo kończy się pani umowa i straci pani swój numer -

Naprawdę wystarczy, że politycy traktują nas jak niedorozwiniętych umysłowo, operatorzy nie muszą...

 

Wyślij opinię na temat artykułu

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię