Partia świętowała z narodem, a naród z partią - jak można było przeczytać na plakatach, zobaczyć w telewizyjnych wiadomościach i usłyszeć w radiu. Patronka górników nie była oczywiście świętą Barbarą, ale jakąś tam Barbarą - podobnie jak Mikołaj. Tamten przypominał, dokładnie tak samo jak obecny, który nadpłynął do Polski, opasłego krasnala z czerwonym nosem. Pierwowzór grudniowego darczyńcy w biskupiej szacie, pozostał jedynie w postaci piernikowego przysmaku kupowanego u cukierniczych "prywaciarzy".
Choć był wyjątek - te pierwsze, powojenne Barbórki i Mikołaje z Bierutem były jeszcze święte, a nawet w kościelnej oprawie.
Kolejne Barbórki były już nie tylko świętem ciężko pracujących górników, ale i okazją do przypomnienia jak wspaniale rozwija się gospodarka i na jakim etapie jest wykonanie planów iluśtamletnich. Telewizyjnym przekazom wierzyli jedynie nieliczni
Polski węgiel był w czasach PRL nazywany polskim złotem i był synonimem socjalistycznego sukcesu.
Złotą erą dla Śląska i górników były lata 70.- czasy Edwarda Gierka. Jak było naprawdę? Mówiono o tym nawet u schyłkowego PRL - w styczniu 1989 roku.
Barbórkę nadal jednak hucznie obchodzono
Ówczesny premier Mieczysław Rakowski mówił podczas barbórkowego święta, że Polska lat 80. "rozwija się w nurcie reformatorskich przemian, które ogarnęły formację socjalistyczną. Reformowana Polska potrzebuje spokoju społecznego" - podkreślał, nie wiedząc, że już dwa lata później, podczas ostatniego zjazdu PZPR powie słynne słowa "Sztandar wyprowadzić".
Pamiętajmy jednak, że historia lubi się powtarzać...