Od kilku dni usiłuję pojąć na czym polega problem z, tak zwaną, tarnowską "półbasztą" - i nie rozumiem. Pocieszam się tylko tym, że jak nie wiadomo o co chodzi - to chodzi o pieniądze. A ponieważ w tle całej sprawy pojawiają się jeszcze postaci dwóch prezydentów miasta i dwie kamienice, mogę tylko powiedzieć - dzięki Bogu, że to tylko półbaszta. Strach pomyśleć, co by się działo gdyby to była cała baszta.

Jeden z najbardziej widocznych problemów Krakowa to chuligańskie napisy. Na murach, ale także w pojazdów komunikacji miejskiej.
Pracownicy MPK co kilka dni muszą brać do rąk ścierki i detergenty, by wyczyścić bazgroły wandali. Miejski przewoźnik pyta - skąd się
biorą pomysły na taką dewastację? Cóż - wydaje się, że działa stara jak świat potrzeba podpisania się, w myśl zasady: "Ośle imię wszędzie słynie".

Niszczą pojazdy i automaty biletowe. Krakowskie MPK ma problem z bazgrołami

Władze Chełmka zastanawiają się, co zrobić z opuszczonym budynkiem dworca kolejowego. No najlepiej to by było gdyby zwyczajnie służył
do czekania na pociąg. Przypominam - pociąg to pojazd jeżdżący po torach i przewożący ludzi lub towary. W tym przypadku chodzi raczej
o taki z ludźmi.

Jak zagospodarować budynek po dworcu w Chełmku?
 

Andrzej Kukuczka