Rafael Payare bardzo zdecydowanie prowadził orkiestrę, pilnując niuansów każdego z utworów. Zresztą, to bardzo ciekawy dyrygent, obdarzony dużym wyczuciem i muzykalnością. Świat o nim usłyszał w 2012 roku, gdy jako 32-latek wygrał międzynarodowy Malko Competition w Kopenhadze. Wygrana otworzyła mu drzwi do wielu zespołów, umożliwiła też pracę z największymi. Warto wspomnieć, że Rafael Payare był asystentem Gustava Dudamela, z którym pracował przy „Carmen” Bizeta w mediolańskiej La Scali,  czy podczas europejskiego tournée Orquesta Sinfónica Simón Bolívar. Pracował też u boku Claudia Abbado , z którym przygotowywał VI Symfonię h-moll Czajkowskiego w Orquesta Sinfónica Simón Bolívar. Na zaproszenie Daniela Barenboima brał też udział w próbach West-Eastern Divan Orchestra przed międzynarodowym tournée. Słowem uczył się u największych.

Nie wiem, kto wybrał program Sinfonietty Cracovii na inaugurację sezonu, ale trzeba przyznać,  że program robił wrażenie. Nie tak łatwo jest usłyszeć podczas jednego wieczoru tak wiele dobrej muzyki XX wieku. Te utwory, choć różne, a rozpiętość czasowa między utworami dochodziła prawie do 100 lat, łączyła zaduma, wręcz smutek. Pomyślałam, że to bardzo odważne, aby smutny program przedstawić na rozpoczęcie sezonu.  Nie uciekać w muzyczne fajerwerki, tylko wywołać u słuchacza refleksję i zadumę.

Smutek w dzisiejszych czasach jest luksusem. Całymi tygodniami, miesiącami i latami żyjemy z przyprawioną gębą wesołego konsumenta. Nasze szczęście – według reklam – zależy jedynie od odpowiednich zakupów.  Jesteśmy elementem wielkiej maszyny, w której naszym jedynym zadaniem jest kupowanie. Mamy się nie zastanawiać, tylko kupować, a w zamian za to otrzymujemy obietnicę szczęścia. I w tej życiowej codziennej scenerii, gdy trafimy na koncert muzyki, która nas poruszy swym pięknym smutkiem zaczynamy myśleć.  Opada nam gęba wesołego konsumenta i zastanawiamy się nad światem. Tak… smutek jest luksusem.

Słuchając tego koncertu myślałam o związkach polityki z muzyką (wiele lat temu ukazała się bardzo ciekawa książka: „Muzyka a polityka”), a także o drodze, którą zmierzamy jako społeczeństwo i o obawach nieznanego jutra. Podejrzewam, że podobne myśli mogli mieć kompozytorzy, pisząc te utwory, które zabrzmiały podczas koncertu Sifonietty Cracovii.

No, może najmniej Arnold Schönberg, bo gdy skomponował  „Verklärte Nacht” miał zaledwie 25 lat. A jak wiadomo w tym wieku tego typu refleksje są rzadkością. Jednak ten utwór powstał w ważnym momencie życia artysty, w momencie w którym też można się pytać: jaka będzie przyszłość? Inspiracją było spotkanie kompozytora z Mathildą von Zemlinsky, siostrą jego nauczyciela i kompozytora Alexandra von Zemlinsky’ego, którą zresztą miał niebawem poślubić. Utwór nawiązuje do poematu Richarda Dehmla, opowiadającego o nocnym spotkaniu kochanków, podczas którego ona wyznaje, że jest w ciąży z innym. Wyznaje i uzyskuje przebaczenie. Utwór skomponowany w 1899 roku początkowo na sekstet smyczkowy, dopiero po opracowaniu przez kompozytora w 1917 na orkiestrę smyczkową zyskał dużą popularność. To romantyczna opowieść, późniejszego twórcy dodekafonii, rewolucjonisty muzycznego.

Ale już w „Serenadzie na orkiestrę smyczkową” Krzysztofa Pendereckiego, zwłaszcza w drugiej części, Larghetto, profesor Mieczysław Tomaszewski dostrzegł pokrewieństwo tematów z dwoma częściami Polskiego Requiem: Lacrimosą i Agnus Dei. Utworu wstrząsającego, który jest muzyczną opowieścią o historii Polski, pisanej wydarzeniami ostatnich 50 lat, a więc historii mocno splecionej z polityką. Serenada powstała w 1997 roku i po raz pierwszy zabrzmiała na festiwalu w Lucernie pod batutą Rudolfa Baumgartnera.  I w tej kompozycji można poczuć pewien niepokój twórcy.

Pożegnaniem ze starym porządkiem świata są „Metamorfozy” Richarda Straussa. Mistrzowski, posępny utwór, w którym na początku i na końcu odnaleźć można cytat z marsza żałobnego z III Symfonii Es-dur Beethovana, noszącej podtytuł „Eroica”. To wręcz symboliczny zabieg kompozytorski. Bo kiedy Richard Strauss komponuje „Metamorfozy” trwają ostatnie miesiące wojny. Właśnie zbombardowana została Opera Monachijska i Dom Goethego, co dla kompozytora było dość dużym wstrząsem. Świat się zmienia, ale i zmieniony jest już kompozytor. Z prezesa utworzonej przez Goebbelsa Niemieckiej Izby Muzycznej III Rzeszy zrodził się – według ideologii nazistowskiej – „zdegenerowany” kompozytor. Gdy 12 kwietnia 1945 roku Richard Strauss kończy „Metarmofozy”, ma 81 lat . Kompozycja powstała na zamówienie Paula Sachera i została wykonana rok później w Zurichu przez Collegium Musicum pod jego batutą. Warto przypomnieć, że Sacher, który zamawiał utwory u wielu twórców, pomagając im w ten sposób (m.in. tak powstał „Łańcuch” Lutosławskiego) jest doktorem honoris causa Akademii Muzycznej w Krakowie.

Był to piękny koncert i wspaniała muzyka. Ten wieczór przynosi nadzieję, że 25. jubileuszowy sezon Sinfonietty Cracovii będzie bardzo ciekawy i różnorodny. Już 29 września Sinfonietta pojawi się z repertuarem Mozartowskim w Warszawie, w ramach festiwalu Szalone Dni Muzyki „Mozart w podróży”. Potem będzie Gostyń, Wieliczka, Norymberga i cykl koncertów w Korei i w Chinach.

9 listopada orkiestra wystąpi w Krakowie, także w ICE Kraków, ale tym razem w dużej sali, gdzie odbędzie się wielka gala jubileuszowa (Martin Grubinger — perkusja, Jurek Dybał — dyrygent; program: Mozart, Penderecki, Corigliano). Oj, będzie się działo!