Początkowo wejście kultury do sieci było nieporadne, głównie poprzez amatorskie filmy robione smartfonami. Pamiętam ten pierwszy moment pandemii, na wiosnę, gdy wszyscy chcieli za wszelką cenę pokazać, że działają, że tworzą. To był zryw, gest solidarności artystów z publicznością, abyśmy byli razem w tych trudnych chwilach. Internet został zalany filmikami na ogół bardzo marnej jakości, ale dodających nam otuchy, pozwalających poczuć, że jesteśmy razem. Niezwykle było to budujące, artyści czytali wiersze, grali, śpiewali, tańczyli.  Ale po paru tygodniach oglądania tego typu twórczości, okazało się to już nie do zniesienia. Wygrywać zaczęły te instytucje i ci artyści, którzy w sieć, czyli na YT lub na Facebooku zaczęli wpuszczać profesjonalne filmy.

Sieć stała się szansą dla instytucji kultury, oknem na świat, jedyną bezpieczną łącznością z widzem i wreszcie możliwością zarabiania pieniędzy. Szybko okazało się, że spektakle czy koncerty można produkować pod transmisję internetową, coraz częściej biletowaną. Co dla instytucji kultury – bardzo zubożałych w tym roku – daje szansę na wpływy finansowe. Transmisja daje też możliwość zdobycia nowych widzów, przekonania do siebie nieprzekonanych, takich którzy nigdy nie przyszliby na spektakl czy koncert. Nagle organizatorzy życia kulturalnego zauważyli, że zamiast 300 lub 400 osób na widowni, można mieć kilka tysięcy widzów w Internecie. Że zamiast jedynie mieszkańców Krakowa, koncert może wysłuchać wiele osób z innych miast a nawet spoza kraju. Tak wiem, że to tylko Internet, ale jednak wyjście z lokalności.

Kultura w sieci stała się także wielką szansą dla publiczności. Bo jeszcze nigdy nie mieliśmy okazji uczestniczyć w tak wielu doskonałych wydarzeniach kulturalnych z całego świata. Siedząc bezpiecznie we własnym fotelu słuchamy koncertu w Londynie, Paryżu, Berlinie, Hamburgu, Moskwie czy Helsinkach. Podpatrujemy jakiej jakości są zagraniczne przedstawienia i koncerty, dokładnie sprawdzamy jak grają zagraniczne orkiestry, jakie reprezentują programy. Odkrywamy nowe zespoły. Przyznam, że te odkrycia bardzo mi się podobają. To właśnie dzięki pandemii poznałam lepiej Filharmonię Szczecińską, ale także  Elbphilharmonie w Hamburgu, czy Wigmore Hall w Londynie, gdzie odbywają się świetne recitale i koncerty muzyki kameralnej.

Ale jednocześnie sieć stała się też zagrożeniem dla lokalnej kultury. Bo gdy widz obejrzy spektakle i koncerty zagraniczne, to czy będzie chciał kupić bilet na transmisję z naszych krakowskich instytucji kultury? Pierwsze zagraniczne podsumowania pokazują, że w pandemii znacznie zyskały tzw. marki muzyczne. Np. Filharmonicy Berlińscy znacznie zwiększyli ilość internetowych subskrybentów; ale za to mniej renomowanym instytucjom często trudno jest sprzedać nawet kilkadziesiąt biletów na transmisję. I w ten właśnie sposób instytucje kultury – także nasze krakowskie – stanęły na wolnym rynku, walcząc obok tych najbardziej uznanych o internetowego widza.

Jak to się skończy?  Wierzę, że to w znacznym stopniu zmieni nasze postrzeganie wydarzeń kulturalnych i zmusi krajowych organizatorów do podniesienia jakości oferty kulturalnej: lepszego wykonania, ciekawszych programów. Trudno się mierzyć z Filharmonią Berlińską na wykonanie muzyki Beethovena, ale może lepiej zagrać coś, co nas wyróżni z tłumu innych orkiestr, co zwróci na nas uwagę. Bo już grając Panufnika, Malawskiego czy Pendereckiego możemy prezentowaną muzyką wygrywać walkę o widza.

Wbrew pozorom, mimo wielu trudności, w tym roku w muzyce w Krakowie działo się bardzo wiele. Nie prawda, że świat się zatrzymał. Odbyło się tak wiele różnych wydarzeń, że niemożliwe było nadążenie za nimi, bo trzeba by siedzieć cały czas przed ekranem. Wybrałam tylko trzy z tych wydarzeń, które miały dla mnie największe znaczenie, i o których warto pamiętać.

Przede wszystkim numer jeden dla mnie to premierowa transmisja online napisanej w 1937 roku operetki „Polskie wesele”, autorstwa bardzo utalentowanego polskiego kompozytora i pianisty żydowskiego pochodzenia – Józefa Beera. Aż trudno uwierzyć, że tym koncertem w Internecie ten słynny przed wojną utwór, po raz pierwszy zabrzmiał w Polsce. A stało się to 29 listopada na platformie Play Kraków. Rewelacyjny koncert, który zorganizowało Krakowskie Forum Kultury! Wykonawcami byli: Orkiestra Beethovenowska i Chór Polskiego Radia w Krakowie pod batutą Łukasza Borowicza i plejada świetnych śpiewaków, takich jak: Edyta Piasecka, Anna Bernacka, Wojciech Gierlach, Jacek Ozimkowski, Pavlo Tolstoy, Tomasz Rak. Dla mnie ogromnym zaskoczeniem była doskonała muzyka, pełna rozmachu, świetnych tematów, ciekawej instrumentacji, muzyka godna największych kompozytorów. Oczywiście w marzeniach już widzę wersję sceniczną tego dzieła, albo filmową. Wierzę, że się doczekamy.

Po drugie to cykl koncertów, ale nie tylko internetowych Sinfonietty Cracovii poświęconych pamięci Krzysztofa Pendereckiego. W listopadzie odbył się koncert urodzinowy w Internecie (do listopada 2021 jest jeszcze dostępny na platformie Play Kraków). Zabrzmiało sześć kompozycji Jubilata: „Trzy utwory w dawnym stylu”, Agnus Dei z „Polskiego Requiem” na orkiestrę smyczkową, Capriccio na obój i 11 instrumentów smyczkowych, Adagietto z „Raju utraconego”, Sinfonietta nr 2 na klarnet i orkiestrę smyczkową (w tym wykonaniu w wersji na flet) oraz Sinfonietta nr 3 „Kartki z nienapisanego dziennika”. Sinfoniettę Cracovię poprowadził Jurek Dybał, zaś w partiach solowych wystąpili: Agata Igras grająca na flecie i Sebastian Aleksandrowicz  na oboju  i rożku angielskim. Bardzo piękny koncert, świetnie zagrany i pokazujący mistrzostwo kompozytora.

Około 90 procent tego repertuaru znalazło się na wydanej parę tygodni temu płycie CD, którą można kupić także przez Internet. A wcześniej we wrześniu  odbył się hybrydowy, bo częściowo w realu a częściowo w Internecie VI Sinfonietta Festival, będący listem do Krzysztofa Pendereckiego. To piękne jak Sinfonietta Cracovia oddaje hołd mistrzowi, któremu wiele zawdzięcza.

I jeszcze jedno ważne wydarzenie muzyczne: jubileusz 75-lecia Filharmonii Krakowskiej, który odbył się w lutym, jeszcze przed pandemią. W Teatrze Słowackiego, zabrzmiała wówczas IX Symfonia Beethovena, a zespoły FK poprowadził Ola Rudner – szwedzki dyrygent, zaś w partiach solowych wystąpili: Katarzyna Hołysz, Urszula Kryger, Karol Kozłowski, Łukasz Konieczny. Nie chodzi tu o samo wykonanie symfonii – bo Teatr Słowackiego nie jest najlepszym wnętrzem do muzyki – chodzi o dostrzeżenie i docenienie instytucji, jej wielkiego wpływu na życie kolejnych pokoleń mieszkańców Krakowa. Warto pamiętać, że historia FK to wiele doskonałych koncertów, wiele emocji i wzruszeń, ale to przede wszystkim codzienna, wręcz pozytywistyczna praca, edukacyjna w szkołach Małopolski. To praca, której nie towarzyszą fajerwerki i telewizyjne kamery, a która ma niezwykły wpływ na budowanie środowiska przyszłych melomanów.

Brawa i docenienie należą się w tym roku wszystkim instytucjom i artystom, którzy mimo pandemii, obostrzeń i wirusa jednak działali. I jeszcze jedno – bardzo mi się podoba, że powstała platforma Play Kraków, przygotowana przez KBF. Ona się rozwija, pewnie się ulepszy, zmieni, ale jako pomysł aby istniało jedno miejsce prezentacji kultury miasta Krakowa okazał się bardzo trafiony.

Ten rok był także smutny, bo pożegnaliśmy wielu wybitnych twórców. Odszedł Krzysztof Penderecki, niezwykła osobowość muzyczna; Juliusz Łuciuk bardzo ciekawy kompozytor; Ida Haendel bogini skrzypiec, która do Krakowa wielokrotnie przyjeżdżała za sprawą „Muzyki w starym Krakowie”; Monika Swarowska-Walawska primadonna Opery Krakowskiej, wspaniała pedagog śpiewu;  legenda operetki Wanda Polańska; czy nestor dyrygentury związany przez parę lat z Filharmonią Krakowską - Jan Krenz.

Jaki będzie rok 2021? Co nam przyniesie? To się okaże, ale póki co warto go dobrze rozpocząć i wziąć udział w koncercie, który zapowiada się znakomicie. 6 stycznia o godz. 18 na Play Kraków zaśpiewa kontratenor Jakub Józef Orliński a towarzyszyć mu będzie Capella Cracoviensis. Zabrzmią arie i recytatywy z wielkich oratoriów Haendla, takich jak: „Samson”, „Mesjasz” i „Teodora”. Bilety 30 zł. Koncert będzie dostępny przez rok.

Wszystkiego dobrego, zdrowia i wielu wrażeń artystycznych!