Koncert odbył się w sali Nowohuckiego Centrum Kultury, która stanowi siedzibę zastępczą orkiestry na czas remontu budynku Filharmonii Krakowskiej. I tu się trochę obawiałam, bo ta sala o czym można się było przekonać podczas inauguracji sezonu, nie jest przeznaczona dla muzyki i jest dość głuchą przestrzenią. Tymczasem orkiestra pod batutą Antoniego Wita brzmiała w tym wnętrzu zaskakująco dobrze. Wielka to zasługa dyrygenta – jego wiedzy i doświadczenia – który niczym akustyk potrafi tak rozłożyć proporcje brzmienia pomiędzy grupami instrumentów, że publiczność otrzymuje harmonijną całość nawet w tak trudnych warunkach.
A doświadczenie Antoniego Wita jest ogromne. Ten zdobywca nagrody Grammy, jedyny polski dyrygent, który sprzedał płyty w nakładzie 6 milionów egzemplarzy, wielbiony przez Japonię i Europę, długoletni charyzmatyczny dyrektor dwóch najważniejszych polskich zespołów: Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach oraz Filharmonii Narodowej w Warszawie, poprowadził ponad 250 orkiestr, niektóre z nich wielokrotnie, w tym te najsłynniejsze, takie jak m.in.: Berliner Philharmoniker, Royal Philharmonic Orchestra, BBC Symphony Orchestra czy Cleveland Orchestra.
Wielu dyrygentów mogłoby się uczyć od Antoniego Wita konstruowania programu koncertowego, także koncertu noworocznego, który jest szczególny. Bo nastrój tego wieczoru jest zawsze radosny, co podkreśla muzyka pełna największych hitów klasyki. A więc wykonywany jest repertuar taki, który publiczność lubi słuchać najbardziej i którego oczekuje. I tak też było w Krakowie. Nie zabrakło kompozycji słynnego Straussa syna (walc „Nad pięknym modrym Dunajem” czy polki „Grzmoty i błyskawice”), czy „Marsza Radetzky’ego” Straussa ojca, do którego jak tradycja głosi od prawykonania w 1848 roku publiczność klaszcze w rytm muzyki. Tak było i tym razem przy czym Antoni Wit dyrygował tak sugestywnie publicznością, że wykonanie było wzorcowe i to bez próby. Dziś wszyscy słuchacze tego koncertu mogą powiedzieć, że wystąpili pod batutą maestro Wita.
Podczas wieczoru zabrzmiały też utwory Czajkowskiego (fragmenty z baletu „Jezioro łabędzie”), Chaczaturiana (walc z suity „Maskarada”), Bernsteina (uwertura do opery „Kandyd), Offenbacha (uwertura do operetki „Orfeusz w piekle”), Saint-Saënsa („Danse macabre”). Antoni Wit zdecydował się do programu wieczoru włączyć też utwory Moniuszki, którego 200-lecie urodzin obchodziliśmy w minionym roku. Zaprezentowany został „Polonez obywatelski”, muzyka baletowa z opery „Hrabina”, słynny mazur z opery „Straszny dwór” oraz uwertura do opery „Paria”. I właśnie ta uwertura, która rozpoczynała noworoczny wieczór najbardziej utkwiła mi w pamięci. Ten utwór miał w sobie tempo i rozmach a dzięki stworzeniu przez dyrygenta właściwych proporcji całości, pokazał jak świetnym kompozytorem był Moniuszko. Do dziś mam tę uwerturę w uszach i chciałabym właśnie tak wykonaną posłuchać raz jeszcze.