Przypomnijmy, że zabrzmiała ona z okazji 700-lecia katedry w Münster. Wówczas, 30 marca 1966 roku, na ten koncert przyjechały tłumy, w tym ponad siedemdziesięciu dziennikarzy z całej Europy. Przybył także nuncjusz papieski i biskup Münster oraz dyrektor Westdeutscher Rundfunk.  Prawykonanie utworu odbyło się pod dyrekcją Henryka Czyża , który poprowadził niemieckie chóry i orkiestrę radia kolońskiego. Partie solowe zaśpiewali wówczas: Stefania Woytowicz, Andrzej Hiolski i Bernard Ładysz.  Choć zainteresowanie tym koncertem było ogromne, nikt wówczas nie sądził, że właśnie zabrzmiał utwór, który zmieni bieg historii muzyki, połączy tradycję z awangardą i stanie się symbolem muzyki XX wieku.

W Wielki Piątek, 10 kwietnia, Filharmonia Krakowska zaprosiła na transmisję na YT właśnie „Pasji według św. Łukasza”  Krzysztofa Pendereckiego. Można było obejrzeć rejestrację koncertu przygotowaną przez TVP Kultura, który odbył się w ramach 15.Wielkanocnego Festiwalu Ludwika van Beethovena, w sali Filharmonii Narodowej w Warszawie  w 2011 roku.  Koncert w Internecie Filharmonia Krakowska złożyła w hołdzie zmarłemu 29 marca 2020 Krzysztofowi Pendereckiemu.

Trwające 80 minut dzieło zabrzmiało pod batutą kompozytora.  Wykonawcami byli:  orkiestra Sinfonia Varsovia oraz cztery chóry: Warszawski Chór Chłopięcy, Chór Filharmonii Narodowej w Warszawie, Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku, Narodowy Chór Ukrainy "Dumka" oraz świetni soliści: Iwona Hossa – sopran, Thomas Bauer – baryton, Tomasz Konieczny – bas a także jako Ewangelista – Krzysztof Gosztyła.

Na nagraniu widać, że na wielkiej estradzie Filharmonii Narodowej nie pomieściły się wszystkie zespoły. Dwa chóry zostały ustawione na bocznych balkonach, co nadało prezentacji przestrzeni. Ale na nagraniu też widać wielką owację jaką publiczność zgotowała artystom po wykonaniu utworu. Trudno się dziwić, choć od prawykonania minęły już lata, utwór ciągle robi wrażenie, co najlepiej świadczy, że zwycięsko przeszedł próbę czasu.

Pomysł utworu  jako całości wydaje się prosty, ale do dziś zachwyca konsekwencja jego realizacji. Cały utwór jest podporządkowany tekstowi (znalazły się tu przede wszystkim fragmenty łacińskiego tekstu Ewangelii św. Łukasza, a także, w mniejszym stopniu, Ewangelii św. Jana oraz wielkopostnych hymnów, psalmów i trenów). Kompozytor zdecydował się na radykalne cięcia opisów, wprowadzenie dialogu zamiast snucia opowieści, usunięcia też wszystkich mniej istotnych wątków i postaci, wreszcie wprowadzenie recytowanej, a nie śpiewanej partii Ewangelisty. Chór ma tu wielkie zadanie, jest tłumem, który krzyczy, szepce, gwiżdże. Wszystkie te zabiegi  zwiększyły dramatyzm, dodały tempa i spowodowały, że Pasja stała się bardzo teatralna i bardzo nam współczesnym bliska.

Historia tego utworu zaczyna się w Niemczech w 1962 roku w Danaueschingen, gdzie Krzysztof Penderecki przyjechał na festiwal, co związane było z wykonaniem jego „Fluorescencji” . Choć kompozytor przyzwyczajony był do gwizdów po wykonaniu swoich utworów, to takiego protestu publiczności jak w Danaueschingen jeszcze nie widział. Po koncercie poszedł na spacer ze swoim przyjacielem Otto Tomkiem, dyrektorem od nowej muzyki w radiu niemieckim i wówczas stwierdził, że chciałby napisać pasję. Podobno Otto Tomek, aż się zaśmiał, ale pomysł podchwycił. W parę tygodni po tej rozmowie do Krzysztofa Pendereckiego przyszedł list z umową na skomponowanie Pasji. Kompozytor wspominał po latach: „Nie bardzo zdawałem sobie sprawę, co mówię. Łatwo jest stwierdzić, że będę pisał Pasję, gorzej jest to zrobić.”

Początek Pasji już był, a raczej środek. Rozbudowaną sekwencję Stabat Mater (nawiązującą do polifonii renesansowej) miał już gotową od paru miesięcy. Napisał ją z innej okazji dla Polskiego Wydawnictwa Muzycznego. I to właśnie ta sekwencja stała się zalążkiem całości Pasji. Dziś trudno uwierzyć, że Stabat Mater, niezwykle przejmujący utwór, pełen bólu i rozpaczy, powstał na plaży, w Juracie, w pięknym słońcu.

Świadomość rozmiaru Pasji zaczął blokować Krzysztofa Pendereckiego. Bo Stabat Mater to tylko jedna część, wielkiego dzieła. Wspominał po latach: „…kiedy pisałem Pasję byłem bliski zwątpienia. Przeżywałem wtedy prawdziwe męki twórcze. Zdawałem sobie sprawę, że zamierzyłem się na coś, co przeszło moje możliwości. Pisząc Pasję miałem wrażenie, że nie jestem w stanie skończyć. (…). Przerażał mnie niedoskonały zapis. Nie mogłem zapisać wszystkiego tego, co miałem w wyobraźni, np. niepokój tłumu. Bardzo się męczyłem z tego powodu”.

„Pasja wg św. Łukasza” komponowana była fragmentami. Najpierw powstały części dla chóru, później partie solowe dla wokalistów, na końcu zaś kompozytor dopisał partie orkiestralne. Niektóre fragmenty, jak np. początek i koniec utworu - zostały napisane dopiero na trzy tygodnie przed prawykonaniem. W sumie Pasja składa się z dwudziestu czterech części. Po latach kompozytor stwierdził, że już nie umiałby tak skomponować żadnego utworu, tak na raty, po kawałkach. Ciekawe jest to, że partytura całości praktycznie nie istniała.

Po prawykonaniu w Niemczech,  jeszcze w 1966 roku w Krakowie, odbyło się polskie prawykonanie. Zaśpiewali ci sami soliści – Stefania Woytowicz, Andrzej Hiolski i Bernard Ładysz z towarzyszeniem Chórów i Orkiestry Filharmonii Krakowskiej (narrator Leszek Herdegen). Dyrygował także  Henryk Czyż. W tym samym składzie dokonano później nagrania na płytę.

Zresztą dzięki tym wykonawcom i tej płycie Pasja zdobyła światowy rozgłos. I do dziś jest najczęściej wykonywanym utworem Krzysztofa Pendereckiego.

Ile razy słucham Pasji, a ostatnio zdarza mi się to dość często, to nie mogę wyjść z podziwu jak świetny jest to utwór. Wiele fragmentów wzrusza np. Passacaglia, w której można odnaleźć echa hymnu „Ludu, mój ludu”, albo pierwszy Lament „Jeruzalem nawróć się do Pana” lub arie „Boże mój wspomóż” (Thomas Bauer) i  „Krzyżu wierny” (Iwona Hossa).

W Internecie istnieje wiele prezentacji Pasji. Załączam linki do wykonań, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Warto posłuchać!

 
 

https://ninateka.pl/film/pasja-wedlug-sw-lukasza-krzysztof-penderecki

https://ninateka.pl/film/pasja-wedlug-sw-lukasza-krzysztof-penderecki-grzegorz-jarzyna