Podsumowanie roku w kulturze zawsze sprawia trudności. Zwłaszcza, że w Krakowie tak wiele się dzieje, że trzeba być mistrzem sztuki wyboru. A to trudna dziedzina. Przez ten rok uczestniczyłam w blisko stu imprezach. O ponad 50 z nich postanowiłam opowiedzieć na antenie Radia Kraków i opisać na moim radiowym blogu. Przeżyłam wiele wzruszeń, fascynacji i odkryć, ale też trochę nudy, a często i irytacji. Niemniej na koniec roku chciałam przypomnieć Państwu pięć wydarzeń kulturalnych, które dla mnie miały największe znaczenie.

Numer jeden to Nobel dla Olgi Tokarczuk. Z tej decyzji Komitetu Noblowskiego cieszyłam się jak dziecko. Bo to autorka, którą odkryłam 25 lat temu i którą niezwykle cenię. Jej książki towarzyszą mi przez życie. Przeczytałam niemal wszystko, co napisała.  Pewnie dlatego informację o jej nagrodzie przeżyłam tak osobiście, niemal intymnie. Olga Tokarczuk jest związana z Krakowem poprzez swojego wydawcę – Wydawnictwo Literackie. Szczęśliwie się złożyło, że w trzy tygodnie po otrzymaniu Nobla, w październiku, Olga Tokarczuk miała w Krakowie spotkanie w ramach Festiwalu Conrada , które odbyło się w ICE Kraków. To była uczta (zapis tego spotkania jest dostępny na YT), tu każde słowo miało znaczenie. W grudniu wysłuchałam w radio mowy noblowskiej Olgi Tokarczuk. I byłam bardzo wzruszona, bo zdałam sobie sprawę, że oto na naszych oczach rodzi się Piękny Człowiek: autorka obdarzona wielką umiejętnością patrzenia, ciekawa świata i jego procesów, mądra, wrażliwa i czuła.

Duże wrażenie na mnie zrobił – i to jest mój numer dwa 2019 roku – koncert London Symphony Orchestra wraz ze swoim szefem, charyzmatycznym dyrygentem Simonem Rattlem. Koncert, który odbył się w styczniu w dużej sali ICE Kraków, w ramach cyklu ICE Classic, pokazał że najwyższa jakość gry jest możliwa do uzyskania „na żywo”. Takiego brzmienia i precyzji nie słyszałam w polskich zespołach. Byłam oczarowana i oszołomiona. Zespół wykonał:  „Muzykę na instrumenty strunowe, perkusję i czelestę” Béli Bartóka, VI Symfonęi A-dur Antona Brucknera. A na bis zabrzmiały „Tańce góralskie” Moniuszki, które okazały się doskonałym utworem. Co to znaczy dobra orkiestra i dobre wykonanie!

Numer trzy:  otwarta w listopadzie w Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach wystawa „Krzysztof Penderecki – dziedzictwo polskiej muzyki XX i XXI wieku”. Ekspozycja jest multimedialna i pokazuje jak wiele wniósł Krzysztof Penderecki w rozwój kultury; akcentuje jego osiągnięcia na tle polskiej muzyki najnowszej i jej twórców. Można tam wysłuchać wiele utworów w fantastycznych interpretacjach, obejrzeć archiwalne zdjęcia, filmy, manuskrypty, nagrody, odznaczenia, listy, doktoraty honoris causa. To bardzo fascynująca podróż przez życie, twórczość i działalność Krzysztofa Pendereckiego. A przy tym jest to piękna wystawa i niezwykle dyskretna.

Organizowany co dwa lata przez Teatr Groteskę Festiwal MATERIA PRIMA – to mój numer cztery 2019 roku. Festiwal pokazał jak bardzo tęsknimy za konfrontacjami teatralnymi, jak bardzo pragniemy widowisk teatru formy, jak fascynuje nas teatr, który nie zna granic, teatr uniwersalny, w którym nie ma słów. W Polsce, gdzie prym wiedzie teatr publicystyczny, spektakle tegorocznej edycji zachwyciły pomysłowością, możliwościami technicznymi teatru, perfekcyjnym wykonaniem a także tematem. Zwłaszcza zachwyciły mnie dwa tytuły: wstrząsające „Requiem pour L.” (Fabrizio Cassol i Alain Platel) oraz zjawiskowy spektakl „Donka – list do Czechowa”  (Compagnia Finzi Pasca).

Numer pięć to dla mnie Philippe Jaroussky i zespół Ensemble Artaserse. Artyści wystąpili w lipcu w ramach cyklu ICE Classic, prezentując muzykę z oper Francesca Cavallego. Philippe Jaroussky, znany na świecie kontratenor zachwycił, nie tylko talentem, doskonałym warsztatem wokalnym, swobodą na scenie, ale przede wszystkim dojrzałością. On wie po co śpiewa i co chce przekazać publiczności. Wszystkie środki jakie daje mu technika wokalna, używa i to niezwykle świadomie. Z wielką precyzją dobiera też repertuar i z ogromnym wyczuciem buduje swój koncert jako całość. I efekty są niezwykłe.

Co przyniesie nam rok 2020? Trzeba mieć nadzieje, że wiele wrażeń i wiele wzruszeń. Zapewne sporo z nich będzie dotyczyć muzyki Beethovena. Bo też cały świat się przygotowuje – co już słychać – do świętowania 250. rocznicy urodzin tego kompozytora. Beethoven, uważany za klasyka wiedeńskiego tak naprawdę otworzył drzwi romantyzmowi i muzyce nowej. Żył 57 lat,  opublikował za życia 138 kompozycji i jeszcze sporo po śmierci. Pisał m.in. symfonie, koncerty, kwartety, utwory fortepianowe i pieśni. Dokonał wiele dla muzyki; do doskonałości doprowadził formę symfonii, otwierając ją jeszcze dla twórców następnych pokoleń, czego najlepszym przykładem jest  IX symfonia, zawierająca w ostatniej części wokalno-instrumentalną kantatę "Odę do radości" (do słów Schillera), co jak wiadomo wymykało się wszelkim schematom.

Ale znaczenie Beethovena wykracza poza historię muzyki. Bo przecież to kompozytor, który stał się symbolem artysty w ogóle. Człowieka niezależnego, wolnego, przekraczającego granice, walczącego z chorobą, z głuchotą. Chorobą okrutną dla muzyka.

Oprócz wielu orkiestr na świecie świętowanie urodzin Beethovena rozpoczęła już internetowa europejska telewizja ARTE (www.arte.tv), która zapowiedziała, że przez cały rok będzie udostępniała najlepsze koncerty z muzyką tego kompozytora. Parę filmów już można oglądać, choćby m.in.  III Symfonię „Eroicę” (dyryguje Claudio Abbado) czy recital Beethovenowski pianisty Jewgienija Kisina. Podstronę ARTE poświęconą Beethovenowi otwiera rejestracja koncertu, na którym zabrzmiała IX Symfonia Beethovena pod batutą Leonarda Bernsteina w międzynarodowej obsadzie wykonawców z: Monachium, Drezna, Paryża, Londynu, Nowego Jorku i Leningradu. Koncert odbył się w Schauspielhaus, we wschodnim Berlinie, podczas Bożego Narodzenia 1989 roku, w ponad miesiąc po upadku muru berlińskiego. To niezwykłe nagranie jest dokumentacją istotnej chwili w dziejach Europy. W tym czasie i w tym miejscu słowa „Ody do radości” nabierają konkretnego znaczenia.

Dobrego roku 2020! Nie tylko z Beethovenem!