Kompozytor  w tym roku kończy 85 lat i choć jego urodziny przypadają dopiero 23 listopada, już od początku roku, orkiestry, festiwale, instytucje muzyczne organizują koncerty poświęcone twórczości Jubilata. W ten sposób rok 2018 spontanicznie staje się rokiem muzyki Krzysztofa Pendereckiego. Dzięki temu można prześledzić zmiany stylu kompozytorskiego autora „Trenu”, przypomnieć sobie dzieła wcześniejsze, rzadziej wykonywane i porównać je z najnowszymi. Sprawdzić, co zresztą podkreślał w wywiadach kompozytor, że jego twórcza droga jest kręta i nie raz musiał zawracać, by w końcu mógł pójść do przodu.

Krzysztof Penderecki w przesłaniu na Dzień Muzyki pisał:  „Kiedyś oddawałem się szaleństwom muzycznej awangardy: interesowało mnie poszukiwanie i tworzenie nowych brzmień – nowej muzyki. Nigdy jednak dla samych eksperymentów czy zewnętrznych efektów. W szaleństwie działania jest bowiem wówczas metoda, kiedy to, co uzyskuje się w określonej materii – obdarzone zostaje sensem. A Muzyka jest tą cudowną wartością, zakorzenioną w Naturze i Kulturze, która przekazywać może owe sensy na sposób uniwersalny, ponad określonymi językami. I stąd bierze się jej wspaniała siła – siła uniwersalnego Piękna. Warto o tym pamiętać.”

Siłę tego uniwersalnego piękna można było odczuć w piątek, 31 sierpnia podczas finału 43. edycji Międzynarodowego Festiwalu „Muzyka w Starym Krakowie”. I choć festiwal ten jest – jak mówi jego dyrektor Stanisław Gałoński – festiwalem wykonawczym, to jednak tegoroczny finał stał się przykładem odstępstwa od tej reguły, gdyż stał się wieczorem monograficznym, w całości poświęconym muzyce Jubilata. Orkiestrę Akademii Beethovenowskiej  oraz śpiewaków zrzeszonych w Collegium Zieleński poprowadził  brawurowo Maciej Tworek.  To pewnie jemu, dyrygentowi, który od wielu lat współpracuje z Krzysztofem Pendereckim, a więc który muzykę Jubilata zna  doskonale, często „od podszewki” zawdzięczamy niezwykle ciekawie dobrany program tego wieczoru.

Zaprezentowane zostały utwory chóralne oraz orkiestrowe. A więc z jednej strony kompozycje na głos, w pisaniu na który Krzysztof Penderecki jest mistrzem; z drugiej strony zaś na orkiestrę, której możliwości brzmieniowe, barwowe i przede wszystkim przestrzenne umie jak nikt wykorzystać.  Klamrą spinająca cały wieczór było „Agnus Dei” skomponowane w 1982 roku i poświęcone pamięci kardynała Stefana Wyszyńskiego. Ten utwór wchodzi w skład „Polskiego Requiem”, kompozycji, która powstawała kilkadziesiąt lat i tak naprawdę kto wie, czy Krzysztof Penderecki nie dopisze jeszcze kolejnych części. Utwór ten upamiętnia najważniejsze postaci i karty z historii naszego kraju. Przypomnijmy, że najpierw powstała w 1980 roku „Lacrimosa” dedykowana Lechowi Wałęsie (kompozycja była zamówiona na odsłonięcie pomnika upamiętniającego ofiary Grudnia’70  w Stoczni Gdańskiej), a rok później wspomniane już „Agnus Dei”. Następnie Krzysztof Penderecki napisał „Recordare” z okazji beatyfikacji o. Maksymiliana Marii Kolbego, „Dies Irae”, które zadedykował ofiarom Powstania Warszawskiego, zaś „Libera Me” postanowił złożyć w hołdzie ofiarom Zbrodni Katyńskiej.  W takiej formie utwór miał swoje prawykonanie w 1984 roku. Ale w kilka lat później do „Polskiego Requiem” Krzysztof Penderecki dopisał „Sanctus”, a w 2005 roku „Chaconne”, którą zadedykował papieżowi Janowi Pawłowi II.

 „Agnus Dei” na koncercie finałowym „Muzyki w Starym Krakowie” zabrzmiało na początku w wersji wokalnej (tak jak w „Polskim Requiem”), a na finał w wersji na orkiestrę smyczkową, którą opracował kompozytor. W części chóralnej zabrzmiały jeszcze:  „Psalm 30” pochodzący z „Psalmów Dawida”, kompozycji która wraz z dwoma innymi została najwyżej oceniona w konkursie ZKP w 1959 roku i która stała się początkiem wielkiej kariery twórcy;  dedykowane wnuczce „Sanctus” i „Beneduktus” z „Missa brevis”; oraz motet z 2009 roku „O gloriosa Virginum”.

W części orkiestralnej usłyszeć można było hit z wczesnych lat 90. – „Sinfoniettę per archi”, jeden z najczęściej wykonywanych utworów Jubilata oraz  „Koncert na wiolonczelę”  z 1989 roku napisany dla Borysa Pergamenszikowa, będący wersją powstałego pięć lat wcześniej „Koncertu na altówkę”, który kompozytor przeznaczył dla znakomitego skrzypka i altowiolisty Grigorija Żyslina. W partii solowej wystąpił Bartosz Koziak,  świetny wiolonczelista, pochodzący z muzycznej rodziny z Krakowa, laureat wielu konkursów w tym m.in. Międzynarodowego Konkursu Wiolonczelowego im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie. Artysta porwał swoim wykonaniem, precyzyjnym, szalenie sugestywnym i emocjonalnym. Takiej muzyki, w takim wykonaniu aż chce się słuchać.

Bo też wielkim atutem tego koncertu byli wykonawcy:  bardzo dobrze zestrojeni śpiewacy z Collegium Zieleński, świetnie grająca Orkiestra Akademii Beethovenowskiej, która każdym koncertem udowadnia, że należy do najlepszych polskich zespołów i przede wszystkim dyrygent Maciej Tworek, kipiący energią i siłą.  Mam poczucie, że dyrygent ten odnalazł klucz do muzyki Krzysztofa Pendereckiego. Nie zestawia kolejnych odcinków utworu, nie szereguje, tylko myśli o całości dzieła, dbając o proporcje wszelakie i właściwe rozłożenie akcentów. A przy tym prowadzi orkiestrę z tak wielkim zaangażowaniem, niemal całym ciałem, tańcząc na podium dyrygenckim i często tupiąc nogą. Takie wykonanie, nie może nikogo pozostawić obojętnym. I w takich interpretacjach widać w pełnym kształcie kunszt muzyki Krzysztofa Pendereckiego.