Podawane są dwa powody. Pierwszy, to strach przed zarażeniem, co skutkuje ograniczeniem wyjść z domu tylko do tych niezbędnych. Drugi zaś, to brak stabilności finansowej, a więc oszczędzanie, bo nie wiadomo co jeszcze przed nami. Ale gdy wczytamy się w te badania, zauważymy, że jedynie kultura zanotowała tak wielkie spadki zainteresowania. Ankieta pokazuje, że częściej niż z rozrywki korzystamy z restauracji a jeszcze częściej wybieramy się do galerii handlowych.

Co stało się zatem z naszym życiem kulturalnym? Zmieniło się i to znacznie. Obostrzenia sanitarne sprawiają dużo kłopotów organizatorom, ale przede wszystkim widzom i słuchaczom. Wyjście do teatru czy na koncert nie jest już taką przyjemnością. Byłam kilka razy na spektaklach teatralnych i miałam poczucie przemykania się po kątach. Dezynfekcja rąk przy wejściu, wypełnianie oświadczeń, zachowywanie dystansu, siedzenie w masce, która po 20 minutach staje się wilgotna, i przez którą parują okulary, a do tego jeszcze brak przerwy, by spotkać się ze znajomymi. Wiem, że koncert czy spektakl był i jest wartością samą w sobie, ale jednocześnie dla wielu z nas jest też pretekstem do spotkania ze znajomymi, do wspólnego wypicia w przerwie kawy czy lampki wina, do podyskutowania o spektaklu czy koncercie. A jak tu rozmawiać gdy musimy zachować odległości a maska przeszkadza nam w mowie.

Nie ma wątpliwości, że pandemia to czas wyjątkowo niesprzyjający dla kultury. Niemniej dyrekcje wielu instytucji starają się za wszelką cenę działać, codziennie udowadniać, że kultura jest do życia niezbędna. Najbliższe miesiące będą decydujące dla instytucji, a wiele będzie zależeć od pomysłów na działalność, ale też i od szczęścia i oczywiście od przebiegu pandemii.

Mówiąc o bezpieczeństwie w teatrze czy w salach koncertowych zwracamy uwagę przede wszystkim na bezpieczeństwo publiczności. A to wydaje się być zapewnione, jeśli wszystkie wymogi są spełnione. Ale w tej dyskusji zupełnie pomija się bezpieczeństwo artystów, którzy dla utrzymania pracy, czy zdobycia środków do życia często ryzykują zdrowiem. Bo przecież przygotowanie spektaklu czy koncertu, wymaga wielu prób i to bez masek. Nie da się przecież zachować dystansu między aktorami na scenie, bo trzeba by wyreżyserować na nowo niemal wszystkie spektakle. Byłoby to zabawne. Wyobraźmy sobie np. scenę miłosną na odległość, no chyba, że byłaby to scena balkonowa z „Romea i Julii”.

Okazało się też, że najbardziej narażoną grupą zawodową są śpiewacy. Pojawiły się nawet spekulacje, że półtora czy nawet dwa metry między artystami na scenie to za mało, że potrzebne jest przynajmniej trzy i pół metra. Czy to prawda? Nie wiadomo, ale faktem jest, że coraz częściej zaczęły się pojawiać informacje o zakażeniu wirusem covid-19 wśród śpiewaków. Ostatnio obiegła Internet fotografia z chorą na covid-19 Anną Netrebko, która trafiła do szpitala. Rosyjska gwiazda, będąca ozdobą słynnej Metropolitan Opera w Nowym Jorku zaapelowała na Instagramie do fanów, aby się o nią nie martwili, bo jest w dobrych rękach.

Skoro jesteśmy przy Metropolitan Opera, to ta najsłynniejsza scena operowa świata odwołała z powodu pandemii cały sezon! To pierwszy raz w historii tej instytucji. Scena wznowi działalność 27 września 2021 roku.

A w Krakowie? Wirus też zamyka kulturę. Z powodu prewencyjnej kwarantanny dyrekcja nowohuckiego Teatru Łaźnia Nowa zdecydowała się o miesiąc przesunąć  premierę "Lem vs. P.K. Dick". Teatr Variete odwołuje w ten weekend set "Chicago" z powodu potwierdzenia koronawirusa u aktorów współpracujących ze sceną. Weekendowe spektakle odwołał także Teatr Ludowy.

Mimo takich przypadków, które będą się powtarzały pewnie coraz częściej, krakowskie instytucje działają na tyle, na ile jest to możliwe. Sytuacja jednak nie jest najlepsza, bo mimo zmniejszenia ilości miejsc na widowni do 50 procent, niektórym organizatorom nie udaje się i tego wypełnić publicznością.

Tego problemu nie ma Teatr Groteska. Na tej scenie odbyła się w sobotę premiera, niezwykle udana, spektaklu „Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek (czterech prawych i sześciu lewych)”, w reżyserii Lecha Walickiego (muzyka Jacek Stankiewicz, scenografia Małgorzata Zwolińska). I dobra wiadomość jest taka, że bilety na spektakle tego tytułu są już sprzedane do końca miesiąca. Jak mówił Adolf Weltschek, dyrektor Groteski: nie dajemy się covidowi.

Do gry wraca Filharmonia Krakowska. W sobotę odbył się pierwszy koncert z publicznością i w wyremontowanej sali przy ul. Zwierzynieckiej. Na tydzień przed inauguracją 76. sezonu artystycznego wystąpił duet fortepianowy Tamara Granat i Adrian Kreda w repertuarze tangowym; z utworami m.in. Carlosa Guastavino i Astora Piazzolli.

Życie kulturalne przeniosło się do sieci i nadal tam trwa. Potwierdzają to badania BIG Info Monitor: „W czasie lockdownu widzowie zdecydowanie częściej korzystali z platform streamingowych udostępniających treści online. I choć wraz ze zniesieniem ograniczeń część z nich zaczęła szukać innych rozrywek, to i tak w ciągu roku, między sierpniem 2019 a sierpniem 2020, najpopularniejszy serwis tego typu, czyli Netflix, zyskał 2,16 mln użytkowników, co oznacza wzrost o 74,3 proc.”

Dla tych, którzy nie zdecydują się by na żywo uczestniczyć w kulturze Internet ma ciągle bardzo dużo propozycji. Szczególnie polecam recital  nestorki polskiej pianistyki – Lidii Grychtołówny. Odbędzie się w niedzielę, 27 września o godz. 16 i wypełnia go utwory Szymanowskiego, Paderewskiego, Chopina, Skriabina, Rachmaninowa. Będzie to transmisja live na FB artystki z jej warszawskiego mieszkania. Pianistka zagra na fortepianie Steinway & Sons z 1926 roku. A znając prof. Lidię Grychtołównę recital będzie dostępny jeszcze pewnie przez wiele dni. Warto posłuchać!