Chanticleer pojawia się na scenach całego świata i na festiwalach takich jak Tanglewood, Ravinia i Verbier. Co dwa lata rusza na europejskie tournée występując w najbardziej prestiżowych salach koncertowych w Europie, w tym Musikverein w Wiedniu, Concertgebouw w Amsterdamie, w Rudolfinum w Pradze, w sali koncertowej Beli Bartoka w Budapeszcie. Regularnie występuje też w Japonii, Hong Kongu i Tajwanie, zaś od 2009 roku w Chińskiej Republice Ludowej.

W Krakowie  Chanticleer zaśpiewa dwa razy. I za każdym razem przedstawiając odmienne programy. Podczas pierwszego koncertu – w czwartek, 29 sierpnia o godz. 19.30 w Synagodze Tempel, ul. Miodowa 24 – śpiewacy zaprezentują program „Trade Winds (Pasaty)”,  na który złożą się madrygały o miłości, wietrze, morzu, księżycu i gwiazdach Claudia Monteverdiego i Gesualda da Venosa, a także nabożne modlitwy o opiekę do Najświętszej Marii Panny Gwiazdy Mórz  m.in. Edwarda Griega oraz tradycyjne pieśni pacyficznego wybrzeża i szanty. Dzień później – w piątek, 30 sierpnia o godz. 20.15 w kościele oo. Franciszkanów – zespół przedstawi koncert zatytułowany „Wiara naszych ojców” wypełniony utworami takich kompozytorów jak: Hildegarda von Bingen, Josquin des Prez, William Byrd, Orlando Gobbons, Ned Rorem, Kurt Weill. Wieczór zakończy muzyka gospel.

Recenzje z koncertów zespołu zawsze są entuzjastyczne. „Ci mężczyźni są fenomenalni: są jak świeże źdźbła trawy, mocne i delikatnie wyraziste zarazem” – pisał krytyk New York Timesa po jednym z koncertów zespołu, zaś recenzent Los Angeles Times podkreślał: „Chanticleer fascynuje i oczarowuje z tych samych powodów, co delikatna czekolada lub Rolls Royce – przez luksusową perfekcję”. „Są, powiedzmy to wprost, jednymi z najlepszych na świecie” – wtórował dziennikarz na łamach San Francisco Chronicle. Zachwyty krytyków można mnożyć. „Ich przejrzysta, falująca wielogłosowość i starannie rozkładane akcenty szły w parze z nieziemskim wyrafinowaniem głosu i spójnością brzmienia zdającymi się przychodzić bez najmniejszego wysiłku” donosiła Chicago Tribune, zaś Boston Globe piórem swojego krytyka podkreślał „Śpiew Chanticleer zapiera dech słuchaczom poprzez perfekcję intonacji, idealne współbrzmienie, różnorodność barw i zadziorność wykonawczą”.

W Polsce, artyści byli już wielokrotnie i za każdym wzbudzali entuzjazm słuchaczy i krytyków. Bo też koncerty Chanticleer, fascynują perfekcją wykonawczą, idealnym współbrzmieniem głosów oraz bezpośredniością i humorem. Ich występ jest zawsze doskonale przygotowanym show, pełnym perfekcyjnie wykonanej muzyki. Śpiewacy różnego wieku i postury, o różnym kolorze skóry mają na sobie nienagannie skrojone fraki. Każdy z artystów trzyma w ręce czarną okładkę na nuty, która staje się pewnego rodzaju rekwizytem scenicznym. Artyści jednym i tym samym gestem równo ją zamykają i równo otwierają. Widać, że ruch i gest na estradzie jest szczegółowo opracowany i perfekcyjnie wyćwiczony. Każda kompozycja ma inny układ sceniczny, coś na kształt „choreografii”.

Wszystko zaczęło się w 1978 roku, w San Francisco, gdzie tenor i muzykolog Louis Botto postanowił założyć męski zespół wokalny, z myślą o prezentacji muzyki renesansowej, będącej przedmiotem jego muzykologicznych badań. Botto był zaskoczony, że w latach 70. dawna muzyka wokalna zalegała jedynie na półkach bibliotecznych i nie była wykonywana. Nazwę Chanticleer śpiewacy zaczerpnęli z postaci śpiewającego koguta z „Opowieści kanterberyjskich” Geoffrey’a Chaucera.

Zespół zadebiutował 27 czerwca 1978 roku przed publicznością w Old Mission Dolores w San Francisco. W programie znalazły się utwory kompozytorów, które stały się podstawą repertuaru zespołu przez lata: Byrd, Isaac, Ockeghem, Morales, Morley, Dufay i Josquin. Sukces pierwszego koncertu był tak wielki, że śpiewacy zdecydowali się zaryzykować i spotykać się na próbach by raz na kwartał wystąpić z koncertem. Angażowali swój czas i umiejętności nie będąc pewnym, że śpiew przyniesie im dochody, że będą mogli z tego żyć.

Ale udało się. Międzynarodowe uznanie przyszło w 1984 roku, kiedy to zespół zdecydował się wykonać mszę barokową na międzynarodowym sympozjum muzycznym w Belgii. Chanticleer został zaproszony na koncert w ostatniej chwili, po odwołaniu występu przez inną grupę. Czasu było tak mało, że śpiewacy próbę przeprowadzili w samolocie.

W 1991 roku Chanticleer stało się instytucją kultury zatrudniającą w pełnym wymiarze godzin swoich śpiewaków. Instytucją, która dziś ma także bogato rozbudowany dział edukacyjny, wspiera młodych artystów organizując dla nich warsztaty czy konkursy. Obecnie z programów edukacyjnych Chanticleer korzysta około 5 tysięcy młodych śpiewaków rocznie.

Jak to się dzieje, że istniejący od ponad 40 lat zespół wciąż utrzymuje młodzieńczą świeżość? Jak twierdzą  śpiewacy – o czym się przekonałam rozmawiając z nimi – pomagają im jasne zasady pracy. Bo jak podkreślają, Chanticleer jako instytucja kultury jest „pracodawcą równych szans”. Każdy, kto jest dobry może w tym zespole śpiewać. Przesłuchania w formie konkursu organizowane są raz do roku i każdy może do nich przystąpić. Młodzi, lepsi śpiewacy wypierają starszych. Średnio wokalistom udaje im się utrzymać w zespole kilka lat: dla głosów wyższych, które szybciej tracą werwę i blask jest to ok. 5, 6 lat, dla głosów niższych ok. 10 lat.

Dwunastu najlepiej śpiewających mężczyzn przyjeżdża do Krakowa z dwoma różnymi programami. Tych koncertów nie wolno przegapić!