Ludowa legenda przypisuje mu stoczenie w 317 roku walki z Lewiatanem - potworem uosabiającym zło. Pokonanego Lewiatana miał kazać związanego wrzucić do lochów pod Lateranem. Tyle legenda, faktem jest, że dzielny Sylwester zmarł 31 XII 335 roku i ostatniego dnia roku obchodzimy jego święto. Obchodzone jest ono hucznie, co ma poniekąd związek z Lewiatanem. Europa żyła w obawie przed potworem, który wprawdzie skrępowany, ale zawsze groźny - mógł wydostać się z podziemi papieskiego więzienia.

Przed rokiem 1000 obawy te przerodziły się w panikę, ba w psychozę strachu. Bano się przepowiedni mówiących, że właśnie wtedy, gdy wybije pora milenium, Lewiatan oswobodzi się z więzów i pochłonie cały świat. Psychoza sięgnęła zenitu, gdy papieżem został (999 rok!) Gerbert  z Aurillac, nota bene ważny w historii Polski - w 1000 roku utworzył arcybiskupstwo w Gnieźnie. Zenitu sięgnęła owa psychoza podwójnie - Gerbert przyjął imię Sylwester II, co lud strawestował w powiedzeniu - „Jeden Sylwester uwięził smoka, a drugi go uwolni”. Po drugie Gerberta uważano za czarnoksiężnika. A to dlatego, że był on średniowiecznym odpowiednikiem Leonarda da Vinci – geniuszem wyprzedzającym swój czas – wybitnym matematykiem, który przyswoił nam cyfry arabskie. Dla ówczesnych ludzi mógł być znakomitym „agentem sił nieczystych”.

Powszechnym stało się przekonanie, że noc 31 XII 999 / 1 I 1000 będzie ostatnią w historii ludzkości. Naszych przodków ogarnęły „bojaźń i drżenie’’. Trudno to sobie wyobrazić. Tak jak trudno sobie wyobrazić, jak ogromna musiał być ich radość, kiedy po nastaniu ranka nic się na świecie nie zmieniło. Trwał on dalej we wszechświecie i żaden potwór nie ział ogniem piekielnym. Zapanowała ogólnoeuropejska radość, czyli uliczne „tańce, hulanki , swawole” okraszone specjalnym noworocznym papieskim błogosławieństwem. I tak to trwa do dziś. 31 grudnia dopada nas chęć lub przymus (różnie to bywa) zabawy. Pamiętajmy, że nasze radosne sylwestrowe pląsy są podszyte milenijną paniką naszych praprapraprzodków. Wznieśmy toast za ich pamięć i ich STRACH. Jak pisał Albert Camus: „Strach jest najczystszym i najbardziej bezinteresownym uczuciem człowieka”.

 

Życzę Wszystkim sylwestrowo na nowy rok:

1.Byśmy dzielnie walczyli ze wszystkimi przeciwnościami (tak jak Sylwester z Lewiatanem).

2.Smacznej czekolady powszedniej. Niech także przychodzi w snach, bo według senników sny z czekoladą zwiastują pomyślność  :)

Przy okazji - przednoworoczny toast czas wymyślić.

Rzymskie uczty bez toastów były nie do pomyślenia. Chociaż starożytni doprowadzili je do przesady. Otóż dostojnego gościa uczcić trzeba było tyloma kielichami wina, ile liter miało jego pełne nazwisko. Jeśli więc był np TITUS FLAVIUS SABINUS VESPASIANUS, trzeba było zdzierżyć 30 pucharów. A to już lepiej było robić na leżąco. Dziś natomiast leży umiejętność wznoszenia toastów. Chyba tylko Gruzini ją posiadają.... 

Przykład - „Idę kiedyś przez park, księżyc świeci, a na ławeczce całują się chłopak z dziewczyną. 
Idę innym razem... księżyc, gwiazdy... a na tej samej ławeczce chłopak z inną dziewczyną. 
Idę znów tą drogą: noc, księżyc, gwiazdy... i ten sam chłopak na tej samej ławce całuje się z trzecią dziewczyną. Wypijmy za stałość mężczyzn i zmienność kobiet".

No i ten - „Pijmy za drzewa, które posłużą do budowy naszych trumien, aby rosły jak najdłużej!" 

I do siego z toastem z „Traviaty” Verdiego