Żegnamy Pana Wiesława Michnikowskiego, który tak pięknie śpiewał:

Jego delikatna sztuka działała oczyszczająco-niczym prysznic. Swoją drogą – 218. lat temu - 4 X 1799 urodził się Vincenz Priessnitz. Prysznic jest urządzeniem, którego używamy (można przynajmniej tak mniemać) codziennie, czy to polewając wodą swoje ciało, czy też napuszczając przy jego pomocy wodę do wanny. Większości z nas nie przyszło pewnie go głowy, by zadać pytanie, skąd prysznic się wziął i kto go wymyślił.

A jednak, prysznic miał swego wynalazcę – i co więcej – w polskiej nazwie tego urządzenia występuje ślad po jego nazwisku. Język polski jest tu zresztą wyjątkiem – po angielsku prysznic to „shower”, po francusku „douche”, po niemiecku „Dusche” a po czesku „sprcha” – co jest tym bardziej dziwne, że człowiek, o którym jest mowa, pochodził właśnie z Czech.

Vincenz Priessnitz pochodził z Gräfenbergu (obecnie przedmieście miasta Jesenik) w Czechach (wówczas była to oczywiście Austria). Ponieważ w wieku 12 lat musiał on przejąć gospodarstwo po ojcu, nie miał zbyt wiele czasu na naukę i prawdopodobnie do końca życia nie nauczył się czytać i pisać – a jeśli, to bardzo słabo.

Nie mając wykształcenia, Vincenz Priessnitz miał jednak nie lada talent – potrafił znakomicie obserwować przyrodę i wyciągać wnioski ze swoich spostrzeżeń.

Któregoś razu, będąc w lesie, zauważył z ukrycia, jak postrzelona przez myśliwego sarna moczyła zranioną nogę w leśnym źródełku. Jakiś czas później zaobserwował, jak pewien wędrowny włóczęga wyleczył kulejącą krowę za pomocą zimnych kompresów.

Ostatecznego przekonania o leczniczych właściwościach wody Priessnitz nabrał po tym, jak w wyniku trwających cały rok zimnych kąpieli wykurował się ze skutków ciężkich obrażeń, jakich w wieku 16 lat doznał wpadając pod załadowany wóz. W wyniku przejechania kołami wozu przez klatkę piersiową doznał on wówczas złamania wielu żeber i początkowo wydawało się, że albo nie przeżyje, albo zostanie inwalidą do końca życia.

Priessnitz nie tylko jednak przeżył, ale powrócił do pełnej sprawności fizycznej. Wieść o jego wyleczeniu rozniosła się po całej okolicy. Do Gräfenbergu zaczęli przybywać rozmaici połamańcy, reumatycy, artretycy i chorzy na żołądek i jelita. Priessnitz pomagał wszystkim, a wieści o jego leczniczych metodach rozeszły się daleko i szeroko. W 1822 r. miał już tak dużo pacjentów, że przebudował swój drewniany do dom na murowany, ze specjalnymi pomieszczeniami do leczenia. Była to pierwsza na świecie placówka, w której stosowano wodolecznictwo.

Im bardziej jednak „wodny lekarz” z jesenickich gór stawał się popularny, tym więcej przybywało mu wrogów. Przeciwko jego „nienaukowym” metodom leczniczym rozpętano potężną kampanię, a jego samego postawiono przed sądem pod zarzutem szarlatanerii. Nie wiadomo, jakby się to wszystko skończyło, gdyby nie rząd księstwa Wirtembergii, który zadecydował o utworzeniu na swojej terenie placówki stosującej metody Priessnitza, a następnie poprosił dwór cesarski w Wiedniu o wydanie stosownej opinii. Na podstawie tej opinii w 1838 r. wydano Pressnitzowi ostateczne pozwolenie na prowadzenie uzdrowiska. Uzyskawszy stosowną zgodę, Vincenz Prioessnitz rozpoczął budowę wielkiego domu uzdrowiskowego.

Już w następnym roku w Gräfenbergu leczyło się ponad 1500 kuracjuszy, wśród których byli europejscy książęta i hrabiowie, oraz znani artyści. Przyjechało też 120 lekarzy, by na miejscu studiować metody terapeutyczne i w oparciu o zdobyte doświadczenia otwierać podobne zakłady u siebie.
Jak Vincenz Priessnitz leczył ludzi za pomocą wody? Stosowane w jego sanatorium metody były różne – do podstawowych należały takie, jak nakładanie mokrych okładów, polewanie wiadrami, owijanie kuracjuszy w wilgotne prześcieradła i obmacywanie chorych części ciała. Innowacją Priessnitza było wprowadzenie takich rozwiązań, jakich nikt przed nim nie stosował. Do rozwiązań tych należały m.in. kuracja potowa, polegająca na zanurzaniu spoconego pacjenta w kadzi z zimną wodą, oraz…właśnie prysznic. Metody te były uzupełniane spacerami po górach, stosowną dietą i odpowiednią ilością snu.

Skąd dokładnie wziął się pomysł prysznica? Otóż, w górach w okolicy Gräfenbergu znajdowało się wiele źródełek, z których woda wypływała do okolicznych strumieni. Priessnitz postanowił wykorzystać ją inaczej – przy niektórych z nich pobudował długie, drewniane rynny, którymi woda spływała na ciało stojącego poniżej pacjenta.

Urządzenia te nie miały wiele wspólnego z tym, co obecnie rozumiemy pod nazwą prysznica. Jednak istota ich działania była taka sama – jedyną rzeczą, jaka od czasów Priessnitza się zmieniła, to mechanizmy, dzięki którym to urządzenie funkcjonuje.

Funkcjonuje też wspaniale w sztuce - pamiętamy ''Psychozę”

A dla rozśpiewania mężczyzn miał prysznic niebagatelne znaczenie.

Przypomina się film ''Zakochani w Rzymie'' (Woody Allen)

Reżyser wystąpił tu w roli Jerry'ego, emerytowanego reżysera operowego, który wraz z żoną przybywa do Rzymu, by poznać włoskiego narzeczonego córki. Na miejscu odkrywa, że ojciec przyszłego zięcia, przedsiębiorca pogrzebowy Giancarlo, pod prysznicem śpiewa arie godne występów wLa Scali.

W epizodzie, który "rozbawia do łez" , Giancarla zagrał autentyczny muzyk - światowej sławy tenor Fabio Armiliato. W "Zakochanych w Rzymie" wykonuje on najpiękniejsze arie z oper Pucciniego - "E lucevan le stelle" zToski oraz "Nessun dorma" z Turandot.

Rzecz wtym, że bohater Armiliato swój talent wokalny ujawnia... wyłącznie pod prysznicem, skąd ku deskom opery wiedzie długa droga. Na scenie zamontowano mu jednak prysznic.

Dziś mija 35 lat od odejścia Artysty, który śpiewał nie tylko pod prysznicem. Uwielbiał to robić przy fortepianie. Proszę posłuchać jego najsłynniejszego nagrania. A soją drogą gra pan Goulda działa na skołataną duszę niczym wynalazek Pana Priessnitza.



 

 

 

 

Robert Konatowicz