Z bogactwa wiadomości, które od poniedziałku pojawiły się w Radiu Kraków, pozwolę sobie na początek przypomnieć wiadomość wtorkową o tym, że w Krakowie nadal nie działa zapowiadana we wrześniu przez wiceprezydenta Andrzeja Kuliga Krakowska Karta Mieszkańca, choć miała zacząć działać od grudnia jako forma nagrodzenia osób płacących podatki w Krakowie uprawnieniami do różnych miejskich rabatów. Miała, ale nie działa, bo Urząd Skarbowy odmawia miastu podania wykazu lojalnych wobec miasta podatników, ponieważ byłoby to ponoć sprzeczne z przepisami o ochronie danych osobowych. Innymi słowy, krakowski magistrat, zatrudniający skądinąd cały legion prawników, zaczął obiecywać i kusić podatników wizjami korzyści nie sprawdziwszy, czy taka obietnica jest prawnie wykonalna.

Wyluzowany stosunek administracji prezydenta Majchrowskiego do własnych deklaracji znalazł również odbicie w kolejnym odcinku sitcomu pt. „Skrzydła Krakowa”, który już od wielu miesięcy rozśmiesza nagłymi zwrotami akcji i skutecznie ośmiesza (i tak niezbyt poważną) ideę budżetu obywatelskiego. Najpierw po wyjściu na jaw, że sposób pozyskiwania głosów za projektem „Skrzydła Krakowa” niewiele miał wspólnego z obywatelskością, prezydent Majchrowski zapowiedział, że zwycięski projekt nie będzie realizowany. Potem parę razy zmieniał zdanie, by w październiku zeszłego roku zapowiedzieć kupno jednego szybowca. Ale ta wersja też przestała być aktualna, bo teraz gruchnęła wieść, że miasto nie kupi ani jednego szybowca, tylko w ramach konkursu wyłoni operatora, który zdecyduje, czy sprzęt należy kupić, czy jedynie wydzierżawić. Prezydent Majchrowski zdaje się rzucać poirytowanemu takimi figlami obywatelowi skrzydlaty cytat z Barei: „co mi zrobisz, jak mnie złapiesz", ponieważ do wyborów samorządowych nikt go już nie zdoła złapać (jeśli przez złapanie rozumieć odwołanie).

Kierowane przez ex-posła Łukasza Gibałę Stowarzyszenie Logiczna Alternatywa, które w dziedzinie doprowadzania do odwołania prezydenta Majchrowskiego wykazało się zawstydzającą niemocą, postanowiło w tym roku spróbować czegoś łatwiejszego badając ruch pieszych na przejściach przez Aleje Trzech Wieszczów na placu Inwalidów oraz na rondzie Matecznego w ramach akcji „Szybka Zebra”. I oto Logiczna Alternatywa odkryła, że podczas jednego cyklu świateł piesi nie są w stanie pokonać w całości przejścia dla pieszych, co wydłuża im czas pokonania skrzyżowania. Na postulat alternatywistów, aby wydłużyć czas trwania zielonego światła dla pieszych, krakowski ZIKiT odpowiada, że zmniejszyłoby to płynność ruchu samochodowego wzdłuż drugiej obwodnicy potęgując korki samochodowe i wywołując zatory tramwajowe. I akurat w tej kwestii nie da się ZIKiT-u przyłapać na krętactwie, co stwierdzam z odrobiną żalu.

Na koniec jeszcze wiadomość piątkowa: w ramach ogólnopolskiego protestu przeciwko reformie edukacji nieznana liczba rodziców – podobno także w Małopolsce - nie posłała dziś swoich dzieci do szkół, by zapewnić im – jak napisali protestujący w liście do premier Szydło - „lekcję demokracji obywatelskiej”. Kiedy ja chodziłem do szkoły, nazywaliśmy to wagarowaniem, ale rzecz odbywała się bez udziału rodziców, bo oni rzadko bywali aż tak dziecinni.