Ponieważ 20 lat to szmat czasu i zdążyło w tym szmacie dojrzeć kolejne pokolenie obywateli, nie zawadzi przypomnieć, że w Zgromadzeniu Narodowym, które uchwaliło obecną konstytucję, miażdżącą przewagę mieli postkomuniści z SLD i PSL, że wśród opozycji najwięcej posłów miała Unia Demokratyczna zaś obecność prawicy była wtedy na Wiejskiej śladowa. Generalnie nie było to gremium zainteresowane jednoczeniem obywateli, tylko załatwianiem swoich interesów, zwłaszcza żywotnych. Nie zawadzi też wspomnieć, że w referendum zatwierdzającym konstytucję wzięło udział ok. 43 proc. uprawnionych, a przewaga zwolenników konstytucji (poniżej 53 proc.) była minimalna.

Rzecz jasna, nie oznacza to, że tak uchwaloną i zatwierdzoną konstytucję wolno komukolwiek łamać, ale rzeczą równie jasną jest, że wbrew opowiadanym przez KOD bajkom, ta konstytucja od początku Polaków bardziej dzieliła, niż jednoczyła i nigdy nie cieszyła się aprobatą faktycznej większości z nich. Z kolei teza, iż „w jednoczącej się Europie przez wiele lat ta konstytucja broniła nas przed niesprawiedliwością”. - brzmi zagadkowo, bo pan Grzemowski nie wyjaśnił związku między jednoczeniem się Europy a pojawianiem się niesprawiedliwości, przed którymi miała bronić nas polska konstytucja. W kontekście zeszłotygodniowej manifestacji KOD pod hasłem „Kocham Cię, Europo” rzecz brzmi nawet podwójnie tajemniczo.

Udział w tej konstytucyjnej idolatrii polityków PO miał dodatkowy aromacik. Oto do obrony konstytucji wzywała partia, która podczas sprawowania przez osiem lat władzy nieraz robiła z tejże konstytucji „martwą literę” (także w odniesieniu do swobód obywatelskich), jak choćby podczas prowokacji przeciwko uczestnikom marszów niepodległości lub podczas nalotu ABW na redakcję tygodnika WPROST.

Domyślam się, że wciągnięcie aktorów i aktorek do nabożnego czytania konstytucji miało zbudować podniosły nastrój, ale jak tu uwznioślić lekturę dzieła zrodzonego pod ciężkim tchnieniem Aleksandra Kwaśniewskiego? W odróżnieniu od swych przedwojennych poprzedniczek, konstytucja obecna jest przegadana, mętna myślowo i niechlujna językowo. Jak wyraził się o niej Zbigniew Herbert, jest to „elaborat napisany fatalną polszczyzną. A przecież będzie lekturą dzieci i młodzieży”.

A stało się jeszcze gorzej: konstytucja z 1997 roku nie tylko trafia do rąk dzieci i młodzieży, ale ku większemu zgorszeniu była w niedzielę publicznie czytana na krakowskim rynku przez poetę Adama Zagajewskiego w pobliżu pomnika Adama Mickiewicza.