Filozofię protestu nieźle streszczają głosy zarejestrowane przez reporterkę Radia Kraków – cytuję – „Chcemy obronić naszą wolność, którą mieliśmy, zanim zaczął rządzić PIS. Te zmiany, zaproponowane przez ministra Ziobrę, prowadzą do podporządkowania sobie dotychczas niezawisłego sądu." Z kolei plany protestujących wobec samego ministra Ziobry streszczał transparent z napisem: „Ziobro, czeka Trybunał Stanu". Był też podobno plakat ze zdjęciem więźnia za kratami z podpisem „mieszkanie +”, ale Radio Kraków nie podało kim był ów więzień z plakatu.

Przyszłe losy ministra Ziobry są mi akurat obojętne, ale opowieści o tym, że zanim PiS doszło do władzy w Polsce panowała wolność, której teraz rzekomo brakuje, są nie tylko nieprawdziwe, ale powtarzają się do znudzenia na każdej kodziarskiej manifestacji na dowolny temat. Podczas demonstracji w obronie przywilejów korporacji sędziowskiej podobne treny na utraconą wolność brzmiały równie urzekająco, jak słynna wypowiedź pani sędzi Kamińskiej podczas Kongresu Sędziów Polskich, która swoje koleżanki i kolegów po todze określiła mianem „zupełnie nadzwyczajnej kasty ludzi” a słowo „kasta” wypowiedziała z głębokim samozachwytem.

Otóż jeśli organizatorzy niedzielnego protestu nie pojmują, dlaczego pod wieżą ratuszową przemawiali głównie sami do siebie, to znaczy, że nie rozumieją jaki jest stosunek przeciętnego Polaka do wspomnianej kasty, która przy narodzinach III RP uniknęła lustracji i weryfikacji, a w prezencie od rządzących otrzymała dużo więcej niż tylko niezbędne gwarancje niezawisłości.

Ciekawie zabrzmiała podczas tej prosędziowskiej manifestacji wypowiedź wiceprzewodniczącego małopolskiego KOD - prof. Fryderyka Zolla, który uważa, że sędziów trzeba bronić, bo „ludzie nie rozumieją argumentacji, działają emocje, dlatego na sądy bardzo łatwo jest napaść. Jak polityk zechce, to bardzo łatwo zdobędzie poklask dla takiego ataku”. Otóż gdyby polskie sądy działały jak należy a sędziowie jako środowisko świecili przykładem cnót siejących szacunek, to politycy baliby się „napadania” na sędziów w obawie przed samoośmieszeniem.

Prof. Fryderyk Zoll powinien wiedzieć, że polskie niewydolne sądy są zmorą nawet dla tych, którzy w nich wygrywają lub wychodzą uniewinnieni. Powinien też wiedzieć, że korporacja sędziowska na swoją marną reputację zapracowała sama tolerując w swoich szeregach legion ludzi lepiej nadających się na podsądnych niż na sędziów lub nie nadających się do niczego. Wzywająca sędziów do buntu Krajowa Rada Sądownictwa nie broni niczego poza wygodnym dla siebie status quo a w dodatku uzurpuje sobie kompetencje Trybunału Konstytucyjnego bawiąc się w orzekanie niekonstytucyjności projektu ustawy, który jej samej dotyczy. Zamiast sędziowskiej elity mamy arogancką kastę, która chce pozostać sędzią we własnej sprawie.

Jeśli KOD chce działać jako Komitet Obrony Sędziokracji, powinien chyba rozważyć bardziej elitarne (kastowe?) formy protestu niż demonstracje pod chmurką.