Kilka lat temu, liczniki elektryczne zostały przeniesione z mieszkań na klatkę schodową. W mieszkaniu mam jedynie malutką skrzyneczkę z bezpiecznikami. Takie rozwiązanie wydawało mi się wygodniejsze i dla lokatorów i dla panów z elektrowni, którzy dwa razy w roku spisują stan licznika. Wydawało mi się wygodniejsze aż do wczoraj.

Do każdego mieszkania jest na klatce jedna skrzynka, do której klucze mają: właściciel mieszkania, administrator i elektrownia. Przy liczniku są dodatkowo zewnętrzne bezpieczniki, ale na szczęście nie musiałam tam nigdy zaglądać, ponieważ przez tych ostatnich kilka lat, bezpieczniki wybiło mi tylko raz, kiedy z hukiem granatu trzasnęła wspaniała, energooszczędna i diabelnie droga żarówka, ale wtedy wybiło jedynie bezpieczniki w mieszkaniu.

Skrzynki z licznikami mijam, podobnie jak sąsiedzi, kilka razy dziennie i nigdy nie zauważyłam, żeby drzwiczki były wyłamane, czy otwarte a zamki naruszone. Zresztą kto i w jakim celu miałby tam grzebać?

Data rzekomej wymiany plomby, widniejąca na rachunku, to 2.01, rachunek wystawiono 12.01, w mojej skrzynce znalazł się 24.01, a termin zapłaty to 26.01. Na rachunku znalazłam nazwisko osoby wystawiającej i nr telefonu. We Wrocławiu. Zadzwoniłam. Niestety, 10 razy ktoś po drugiej stronie natychmiast odkładał słuchawkę. Rzuciłam pod nosem niecenzuralne słowo i znalazłam w internecie tel do dystrybutora. Po dłuższej chwili / jeśli chcesz..wciśnij klawisz...rozmowa będzie nagrywana..itd..../ połączyłam się z konsultantem i przedstawiłam mu sprawę. Po kolejnej dłuższej chwili, kiedy pan sprawdzał o co chodzi, poinformował mnie, że faktycznie 2.01, pracownik elektrowni podczas odpisywania licznika stwierdził, że plomba jest zerwana, wymienił ją i wystawiono mi za tę wymianę rachunek w wysokości 43.43 PLN.

Poinformowałam pana, że w życiu tej skrzynki z licznikiem nie otwierałam, więc jedyną osobą, która plombę zerwała, mógł być pan z elektrowni, o ile oczywiście w ogóle była zerwana. Najdziwniejsze jest to, że owego 2.01 wychodziłam z mieszkania, gdy pan z elektrowni stał przed otwartymi skrzynkami z licznikami, spisując ich stan. Uprzejmie powiedziałam mu dzień dobry, on mi uprzejmie odpowiedział, ale nie poinformował, że plomba jest zerwana, ani że musi ją wymienić. Nie poinformował również administratora. Dziwne? Dziwne.

Pan konsultant, na zakończenie rozmowy stwierdził, że to ja mam obowiązek pilnowania skrzynki na korytarzu, czyli klatce schodowej.

Drogi Tauronie - podpowiedz mi, proszę - jak mam tej skrzynki pilnować? Zamontować monitoring, wynająć ochronę, siedzieć pod skrzynką na krzesełku przez całą dobę / jak etażowa w radzieckim hotelu/, przywiązać do niej psa, czy może przeciągnąć do mieszkania sznureczek z dzwonkiem?

PRL wiecznie żywy!

 

A ten wiersz na poprawę humoru:-)