Pan X w średnim wieku z dużą, kochającą się rodziną. Każdego roku dom pachnie wspaniałymi potrawami świątecznymi, przychodzą dzieci z wnukami, znajomi, od rana do wieczora panuje radosny gwar, cudowna atmosfera. Pewnego roku pan X dzień przed Wigilią trafił do szpitala - spędził tam tydzień i w tajemnicy powiedział mi, że były to jego najpiękniejsze święta. Kocha rodzinę, ale nie może znieść ruchu i hałasu, jest naukowcem, uwielbia ciszę i spokój. W te święta wreszcie się wyspał, nikt mu nie przeszkadzał w czytaniu książek. Rodzinie nie powiedział prawdy, bo nie chciał nikomu sprawić przykrości mówiąc, że te dni są dla niego męczarnią. Przed nim kolejne święta z radosnym gwarem i cudowną atmosferą, której wiele osób zapewne zazdrości.
Pani Z - młoda, śliczna i energiczna. Jest sama, bo tak wybrała. Na święta wyjeżdża za granicę - każdego roku w inne miejsce. Niektórzy mówią, że jeździ szukać sobie męża - inni, że ucieka od samotności, ale nie mają racji. Nikogo nie szuka a ucieka nie od samotności, ale od nachalności rodziny i znajomych. Nie ma ochoty słuchać po raz setny tych samych pytań i tych samych rad, które ją irytują.
Małżeństwo tuż po trzydziestce. Święta spędzają z jej i jego rodzicami oraz samotnymi ciociami i wujkami. Obie rodziny tradycyjne, stół zastawiony, trzeba spróbować wszystkiego, bo nie można przecież urazić tego, kto to danie przygotowywał. Kasia i Tomek / tak ich nazwijmy/ nie znoszą ciężkiego, tłustego jedzenia, słodyczy, na myśl o kutii robi im się słabo. I to samo pytanie podczas każdej Wigilii - czy wreszcie doczekamy się wnuka? W tym roku poinformowali rodzinę, że lecą na narty. Wszyscy się śmiertelnie obrazili. A niech tam, wreszcie spędzą święta tak, jak zawsze marzyli.
Pani Y - też z kochającą rodziną. Każdego roku przez tydzień przed świętami sprząta, gotuje, piecze. Kiedy przychodzi Wigilia jest tak zmęczona i wściekła, że ma ochotę na jedną rzecz - wyjść i trzasnąć drzwiami. Nikomu nie przychodzi do głowy, żeby się zapytać, czy jej w czymś nie pomóc. Przecież świetnie sobie radzi - nawet przynosi z piwnicy pudła z bańkami i przywozi samochodem choinkę, choć drobna i szczuplutka i zazwyczaj prosi jakiegoś obcego pana, żeby jej pomógł zamocować drzewko na dachu. Wie, że to jej wina, bo tak sobie rodzinę rozpuściła. Marzy o tym, że pewnego dnia powie - świąt nie będzie, jestem zmęczona. Rodzina będzie w szoku a później zrozumie i zacznie jej we wszystkim pomagać. Jest zdecydowana. Kiedyś tak powie, ale jeszcze nie w tym roku. Może kiedyś.
Starsza pani, ale jeszcze w świetnej formie psychicznej i fizycznej. Bardzo miła i lubiana przez wszystkich. Samotna. Każdego roku odmawia sąsiadom i znajomym, którzy ją na święta zapraszają. Nikt nie rozumie, że ona nie jest sama - przy wigilijnym stole siedzi z bliskimi, którzy odeszli i jest naprawdę szczęśliwa, bo tego dnia czuje ich obecność. Dajcie jej spokój, pozwólcie jej przeżyć święta tak jak chce.
Drodzy Państwo - miejcie odwagę spędzić święta tak jak Wy chcecie, a nie tak, jak się od Was oczekuje. Pozwólcie sobie na marzenia, bo kiedy marzenia się spełniają jak nie w święta?