Dziś, powracający po wielu latach do Polski na stałe lub dłuższy pobyt, nie muszą już ukrywać posiadania dolarów, przelicznik waluty także jest inny, ale łączy ich jedno - zachwyt nad zmianami widocznymi w Polsce gołym okiem i zdziwienie - jak bardzo mentalność Polaków się nie zmieniła.

Znam kilka Powracających Osób i z fascynacją obserwuję ich nieustające zdziwienia.

Powracająca Osoba przywiozła zapas nici dentystycznych przekonana, że Polacy nie nitkują zębów i nici w sklepach nie uświadczysz. Była niezmiernie zdziwiona widząc na półkach identyczny wybór jak w kraju z którego przyjechała.

Inna Powracająca Osoba, kilka lat temu, po wylądowaniu na lotnisku w Warszawie, zapytała czy może płacić kartą. - Zbliżeniowo? - usłyszała i zdziwiła się niepomiernie, bo w jej kraju jeszcze takiej formy płatności nie było.

Powracająca Osoba obserwuje samochody, które bez identyfikatorów parkują na drogach wewnętrznych i pyta - dlaczego?

- Bo w ten sposób omijają przepisy - odpowiadam

- Dlaczego policja nie reaguje? - próbuje dociec. Dobre pytanie - myślę

- A, parkują, bo prawa nikt nie egzekwuje - mówi triumfalnie i zaraz pyta - dlaczego ludzie nie wzywają policji?

- Bo ich zwyzywają od kapusiów - odpowiadam

- Dlaczego? -

 

Powracająca Osoba idzie na spacer nad Wisłę, zachwyca ją hotel dla owadów i kwietna łąka. Z roweru zsiada dziewczyna, zrywa wielki bukiet, kładzie na rowerowym bagażniku i odjeżdża, a kwiaty sypią się za nią jeden za drugim.

- Dlaczego ona zerwała te kwiaty? - pyta Powracająca Osoba

- Bo jest bezmyślna - odpowiadam

- Ale dlaczego tu nie ma tabliczki, żeby kwiatów nie zrywać, bo zostały posiane dla pszczół? -

- Bo i tak wszyscy mają w nosie to, co jest napisane na tabliczkach i robią co chcą -

- Dlaczego? -

 

Powracająca Osoba idzie chodnikiem i w ostatniej chwili uskakuje przed pędzącym rowerem.

- Tutaj wolno rowerzystom jeździć po chodnikach? -

- Nie wolno - odpowiadam

- To dlaczego? - zamiera w połowie zdania, bo uświadamia sobie, że większość pytań, które zadaje, to pytania retoryczne.

 

W zeszłym roku opisałam jak dwie dziwne panie ukradły mi w sklepie książkę, zeszyt i saszetkę z długopisem i - niestety - pamiątkowym, szwajcarskim scyzorykiem. Moment kradzieży zarejestrowały sklepowe kamery i pani, która /na moją prośbę/ sprawdziła monitoring powiedziała, że widocznie myślały, że w saszetce są pieniądze, jakby to tłumaczyło złodziejki.

Jeszcze bardziej kuriozalna historia spotkała mnie ostatnio. Z mieszkania mojej zmarłej Mamy przyniosłam kwiaty, które pielęgnowała do końca swojego życia. Część wstawiłam do mojego mieszkania a trzy doniczki postawiłam na parapecie okna na klatce schodowej. Świetnie się tam czuły, miały dużo przestrzeni. Tydzień temu podlałam je wieczorem, rano następnego dnia zobaczyłam, że jeden kwiat zniknął. Ktoś go w nocy ukradł. Dlaczego?

Powracające Osoby mają rację - mentalność wielu osób nie zmieniła się od czasów głębokiego PRLu.