Dyskutowali muzycy,  twórcy ludowi,  ludzie teatru, a także przedstawiciele sztuk wizualnych. Ostatnia konferencja z tego cyklu poświęcona była tańcowi i odbyła się 18 września w Bytomskim Teatrze Tańca i Ruchu Rozbark. Zorganizowana przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego a koordynowana przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina zwróciła uwagę na problemy tego środowiska,  m.in.: status prawny artysty tancerza,  czy brak systemowych rozwiązań przekształcenia zawodowego. Pokazała także w jaki sposób są organizowane i jak działają zespoły baletowe a także, że wprowadzenie programów popularyzujących balet i taniec jest niezbędne.

Dyskutowali szefowie zespołów baletowych, tancerze, pedagodzy, naukowcy, krytycy. Trwające blisko 13 godzin rozmowy pokazały jak wiele jest w tej kwestii do zrobienia. Choćby w sprawach podstawowych, a więc w określeniu statusu tancerza, o czym mówiła przede wszystkim Ewa Wycichowska. W tej chwili tancerzem zawodowym jest ten, kto ma dyplom szkoły baletowej lub kto zda eksternistyczny egzamin (zakres umiejętności i wiedzy szkoły baletowej) przed uprawnioną komisją. Nie wszystkim się to podoba.  Zwłaszcza tym, którzy nie zdobyli podstaw klasyki, a działają jako tancerze w innych technikach tańca. Egzamin eksternistyczny oparty jest na wiedzy i umiejętnościach, które można nabyć w szkole baletowej a więc przede wszystkim na technice tańca klasycznego. Wielu artystów bez dyplomu, ale pracujących w zawodzie tancerza, według prawa zawodowymi tancerzami nie są. A więc nie przysługują im uprawnienia tej grupy zawodowej.

Dyskusja na temat statusu artysty w zawodzie tancerza wzbudziła wiele emocji. Pojawiły się różne pomysły, m.in. aby tancerzem był każdy, kto większość swoich dochodów zdobywa zatrudniony jako tancerz. Dariusz Miłkowski, dyrektor Teatru Rozrywki w Chorzowie, jednak zwrócił uwagę, że trudno jest wskazać kryteria, jakie musi spełniać tancerz, dlatego utrzymanie wykształcenia klasycznego, jako podstawy, wydaje się być bardzo dobrym rozwiązaniem. Zwłaszcza, że technika tańca klasycznego pozwala poznać tancerzowi możliwości swojego ciała. To stwierdzenie zostało przyjęte brawami.

Przypomnijmy, że dawniej podstawowym uprawnieniem zawodowych tancerzy była możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę. Ale 2009 roku przywilej ten został odebrany. Od tego czasu tancerze postulują, aby powstały wspierane przez państwo programy przekwalifikowania zawodowego. Jak wiadomo bowiem kariera tancerza jest bardzo krótka.  Przyjmuje się, że w klasyce wiek artysty, który schodzi ze sceny to około 35-38 lat. W innych technikach tańca można pracować dłużej, ale wcale nie aż tak wiele dłużej, bo 45-letni tancerz należy już do rzadkości. Podczas konferencji zostały przedstawione programy pomagające w przekształceniu zawodowym artystów, zwłaszcza te działające w Wielkiej Brytanii. Opowiedziała o tym Jennifer Curry reprezentująca organizację, z budżetem 550 tys. funtów rocznie, pomagającą tancerzom wykształcić się w innym zawodzie. Poinformowano  także, że w Polsce został wprowadzony pilotażowy system przekwalifikowania zawodowego i są już pierwsi tancerze, którzy biorą w nim udział. Czy system ten okaże się dobry będzie można sprawdzić za parę lat. Doświadczeniami podzielił się  w tym temacie Krzysztof Pastor, dyrektor Polskiego Baletu Narodowego, który zwrócił uwagę na to, że stara się swoim odchodzącym tancerzom zaproponować pracę przy zajęciach, które tworzą spektakl, choćby przy oświetleniu, czy redakcji programu.

W Bytomiu dyskutowano także o formach zatrudnienia. Wielu tancerzy działa i pracuje na wolnym rynku. Dlatego też sporo miejsca w dyskusji poświęcono programom i organizacjom, wspierającym codzienną działalność tancerzy. W Europie Zachodniej w ten sposób pomaga program Smart. Tancerze za 6 procent swoich honorariów mają nie tylko doradców w sprawach np. zawarcia umów dotyczących pracy, zdobycia grantów, czy negocjacji z bankiem przy okazji kredytów ale także mogą korzystać z infrastruktury przeznaczonej do tańca, chodzi tu głównie o miejsca do prób. W Polsce nie ma tego typu organizacji.

Zastanawiano się również jak ważne miejsce zajmuje scena w procesie formowania dojrzałego artysty, w jaki sposób radzą sobie zespoły będące organizacjami pozarządowymi i pracujące bez dostępu na stałe do sceny. Ciekawie też wypadła specyfika instytucji przedstawiona przez Romanę Agnel, dyrektora Baletu Cracovia Danza. Okazało się, że w Polsce działa 18 instytucji tanecznych z czego tylko 4 są samodzielnym zespołem tanecznym, a 2 funkcjonują jako zespoły pieśni i tańca. Zaś pozostałe 12, to zespoły będące w ramach teatru, opery lub centrów kultury. Statystyki udowodniły, że najmniejszy zakres działalności mają zespoły stworzone np. przy operach. Tam artyści w spektaklach baletowych występują rzadko, średnio raz czy dwa razy w miesiącu, co powoduje liczne frustracje.

Jak zapowiadają organizatorzy, konferencja rozpoczyna próbę diagnozy życia kulturalnego w Polsce, której celem jest stworzenie perspektywy do nowych rozwiązań, także legislacyjnych. Rozmowy, ale już w podzespołach tematycznych maja być kontynuowane.