Niewątpliwie numerem jeden mijającego roku był dla mnie debiut Jerzego Stuhra jako reżysera operowego. W jego interpretacji opera Don Pasquale Donizettego (kierownictwo muzyczne Tomasz Tokarczyk) okazała się niezwykle zabawną opowieścią, gdzie obok muzyki, na równych prawach królował dowcip sytuacyjny i dowcip słowny. Jerzy Stuhr tchnął wiele świeżego powietrza do Opery Krakowskiej, pokazując, że nie trzeba udziwniać, nadinterpretowywać, by dobrze się bawić. A do tego świetni śpiewacy: Mariusz Kwiecień, Grzegorz Szostak i Andrzej Lampert oraz… Jerzy Stuhr, który także zadebiutował w malutkiej roli notariusza, wyśpiewując parę zdań, czym skradł serce publiczności. Piękne przedstawienie, logiczne i zabawne.

Cieszy fakt, że Filharmonia Krakowska pozyskała jako honorowego dyrygenta Antoniego Wita, postać niezwykłą dla kultury polskiej. I cieszy, że maestro Wit w Krakowie w mijającym roku poprowadził kilka koncertów. Dla mnie najważniejszy był ten, na którym zabrzmiała VII Symfonia Brucknera, dzieło potężne, ale też piękne. Już nie raz słyszałam dyrygentów, którzy nie mogli sobie poradzić z utworami tego twórcy, zatracając się w meandrach wielkiej symfoniki i słynnych tego twórcy „niebiańskich dłużyznach”.  Może właśnie dlatego przemyślana i precyzyjna interpretacja Antoniego Wita tak bardzo przypadła mi do gustu.

Ogromnie interesująca jest różnorodna działalność Sinfonietty Cracovii.  I tutaj przede wszystkim chciałam zwrócić uwagę na cykl odbywający się w MOCAK-u „Muzyka bez poklasku”. Świetny pomysł by muzykę najnowszą wyciągnąć z gett  festiwalowych i pokazywać w różnych odsłonach. Warto wspomnieć koncert z muzyką Arvo Pärta (m.in. Stabat Mater czy Msza Berlińska; wykonawcy: Jurek Dybał dyrygent, Cracow Singers i Sinfonietta Cracovia), który przyniósł wielkie zainteresowanie publiczności.

Wielkie brawa też dla Capelli Cracoviensis za fantastyczny maraton Beethovenowski, czyli  „Beethoven extreme”: jeden dzień w ICE Kraków, podczas którego zabrzmiało wszystkie dziewięć symfonii Beethovena pod batutą różnych dyrygentów. To bardzo dobry pomysł i świetna popularyzacja muzyki klasycznej.

Ponadto Edita Gruberova, gwiazda, mistrzyni belcanta wystąpiła w ramach cyklu ICE Classic, co wywołało wielkie emocje (wykonawcy: Orkiestra Akademii Beethovenowskiej, dyr. Peter Valentovic), zagrał także fenomenalny pianista Grigorij Sokołow, w ramach Festiwalu „Muzyka w Starym Krakowie”, wykonując przede wszystkim utwory Schumanna i Chopina, co spotkało się z tak żywym przyjęciem, że artysta bisował aż sześć razy! Warto też zwrócić uwagę na Festiwal Muzyki Polskiej i jego ogromny wkład – także w tym roku – w poznawanie zapomnianej twórczości Józefa Michała Ksawerego Poniatowskiego (m.in. zabrzmiała opera tego twórcy Don Desiderio).

W tym roku też rozpoczęła regularną działalność repertuarową w Krakowie Filharmonia Futura, która łączy w sobie to, co klasyczne, z super nowoczesnością. FF zaproponowała widzom, m.in. słuchanie muzyki Beethovena w wersji mocno przetworzonej i z okularami 3D na nosie. Bo też muzyce towarzyszył film będący niezwykłą animacją. Bardzo ciekawa propozycja!

Słabym punktem tego roku był pomysł, by w Filharmonii Krakowskiej przed koncertem, z estrady, płynęły strofy w interpretacji poetów. Nie mam tu nic przeciw poezji, bo jak wiadomo – o czym mówił Henryk Mikołaj Górecki – muzyka jest niczym poezja, ale… poeta czytający swoje strofy przy siedzącej na estradzie orkiestrze, to zapachniało trochę akademią „ku czci”, domem kultury. Chyba nie takie jest zadanie filharmonii. Może lepiej byłoby taki cykl przenieść do sali kameralnej, przed koncertem.

Nie rozumiem też, dlaczego spektakl Don Pasquale w Operze Krakowskiej został pokazany tylko cztery razy, a następna jego odsłona zaplanowana jest na koniec marca i początek kwietnia. Nie umiem tego wyjaśnić.

I jeszcze smutne wspomnienie. W roku 2016 pożegnaliśmy m.in. Janusza Żełobowskiego, pierwszego amanta operetki krakowskiej, prof. Teresę Głąbównę, znakomitą skrzypaczkę, oraz prof. Piotra Poźniaka, muzykologa, specjalistę od muzyki dawnej.

Na finał tego podsumowania minionego roku nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Państwu by rok 2017 obfitował w emocjonujące koncerty, a także by nastąpił przełom w budowie Centrum Muzyki. Kraków wart jest sali koncertowej!