W Narodowym Starym Teatrze w Krakowie na Scenie Kameralnej od miesiąca prezentowany jest monodram "Gould. Wariacje aktorskie na temat Jana Sebastiana Bacha” w wykonaniu Krzysztofa Stawowego i w reżyserii oraz scenografii Adama Walnego. Tytuł jest dość mylący. Na afiszu widnieje bowiem wielkimi literami napis Gould a pod nim bardzo małą czcionką podtytuł.  Ci, którzy myślą, że rzecz będzie o kanadyjskim geniuszu fortepianu, mogą czuć się rozczarowani.  Ale tylko przez chwilę… bo muzyczna opowieść wciąga.  Zresztą Glenn Gould jest obecny w spektaklu choćby także na wielkim ekranie, gdy widzimy go  grającego m.in. słynne „Wariacje Goldbergowskie” Bacha.

Słuchając monologu Bacha zdajemy sobie sprawę, że ten genialny kompozytor, dla wielu numer jeden na świecie, czuje się niedoceniony i lekceważony przez wykonawców następnych pokoleń. Artysta, który wszystko co skomponował, pisał  ad maiorem Dei gloriam, nie jest wstanie zrozumieć swoich synów kompozytorów, którzy ulegają modom, dążąc przede wszystkim  do uznania publicznego i do pieniędzy.  Ma żal do Boga, że dając mu dziewiętnaścioro dzieci, żadnego nie obdarował takim talentem,  jak jego obdarzył. I w tym kontekście Goulda można odczytać jako duchowego syna Bacha.  Zresztą Gould, który w spektaklu jest olbrzymią marionetką (wielkości człowieka), rodzi się z fortepianu, z muzyki. Stwarza go Bach i dotykając poszczególnych klawiszy  wprawia w ruch. Uczy go pojmowania świata, a gdy widzi, że jego utalentowane dziecko już sporo wie i umie, pozwala aby Gould sam zasiadł do fortepianu i wygrał swój świat.

Interesujące jest wyławianie z tekstu biograficznych faktów dotyczących, i Bacha, i Goulda. Bo już pierwsza scena, przypomina, że w 1977 roku na piąć lat przed śmiercią Glenna Goulda w kosmos wystrzelona została sonda (widzimy to na archiwalnym filmie) niosąca zapis będący wizytówką ludzkości. Przypomnieć warto, że oprócz rysunków kobiety i mężczyzny, na pokładzie znalazło się kilka matematycznych wzorów oraz płyta z odgłosami Ziemi. Wśród nich, oprócz śpiewu ptaków i wielorybów, życzeń w 55 językach jest też nagranie Preludium i fugi c-moll z „Das wohltemperierte Klavier” Bacha w interpretacji Glenna Goulda.

Ciekawe jest też zwrócenie w spektaklu uwagi na niedoskonałość zapisu nutowego, który powoduje, że w różny sposób można wykonać tak samo zapisaną na pięciolinii frazę. Podejrzewam, że ten fragment dla wielu niezwiązanych z muzyką może się okazać bardzo pomocny do zrozumienia w przyszłości niuansów interpretacyjnych.

Pod względem teatralnym jest to  bardzo ciekawy spektakl. Zderzenie teatru słowa z teatrem formy staje się interesującym zabiegiem. Oprócz marionetki, która w pewnym momencie wręcz kradnie show mamy do czynienia z dobrym teatrem, z intrygującą scenografią, z kostiumem i z pięknym oświetleniem. Ale przede wszystkim w tym teatrze króluje słowo, które zmusza do zastanowienia. I tu trzeba dodać, że wielka to zasługa Krzysztofa Stawowego, który dźwiga na sobie ciężar całego przedstawienia i który pokazuje kawał dobrej aktorskiej roboty.  Wachlarz emocji, sposoby mówienia, ruch na scenie – to wszystko robi wrażenie.

A Glenn Gould? No cóż wierzę, że kiedyś doczeka się spektaklu o sobie. A byłoby o czym opowiadać. Ten fantastyczny pianista, geniusz muzyczny, myśliciel, kompozytor wydaje się idealną postacią na bohatera sztuki. Swoim znajomym przez telefon nocami czytał powieści albo śpiewał opery. Bał się kontaktów fizycznych, unikał ludzi, walczył z wirusami. Połykał kilogramy lekarstw. Jadał niewiele, głównie sucharki. Nienawidził jarzyn. Żył w nocy, spał w dzień. Stronił od jakiegokolwiek ruchu fizycznego. Fascynowała go kultura wschodu. Kochał zwierzęta. Grał na giełdzie z dużym powodzeniem, zbijając niezły majątek. Szydził z Mozarta i spierał się z Beethovenem, ale najważniejszy dla niego w życiu był Bach. Wyznawał tezę, że muzykę się najpierw myśli, a dopiero potem wykonuje. Yehudi Menuhin tak mówił o Gouldzie:  „Kiedy ktoś wznosi się na takie wyżyny, oświetla nam drogę lepiej, niż ktokolwiek: wzbogaca naszą egzystencję o nowy wymiar”.

Zanim jednak powstanie sztuka o Gouldzie warto się wybrać do Narodowego Starego Teatru by posłuchać rozważań Bacha. Polecam!