Dlatego też z wielką ciekawością przyjęłam wydany nakładem Agencji Artystycznej Kameny czteropłytowy album (3 CD + bonus DVD) zawierający studium muzyki baletowej Feliksa Nowowiejskiego. Składają się na niego dwa utwory „Malowanki Ludowe” op. 18 i „Król Wichrów” op. 37. Kłopot z baletowymi utworami Nowowiejskiego polega na tym, że często te same utwory są znane pod innymi tytułami. I tak np. „Malowanki Ludowe” wykonywane były jako „Tańce polskie” „Wesele polskie” „Wesele na wsi” czy „Wesele na Kujawach”, zaś „Król wichrów” funkcjonował jako „Leluja” lub „Tatry”. Zdarzyło mi się wpaść w pułapkę tytułów tych utworów i byłam przekonana, że Nowowiejski napisał nie dwa a trzy balety. Ale przestudiowanie jego spisu wszystkich kompozycji rozwiało moje wątpliwości. Choć sytuację utrudniał jeszcze fakt, że obraz baletowy z II aktu opery „Legenda Bałtyku” był wystawiany samodzielnie jako balet pod tytułem „W zaczarowanym mieście Wineta”.

Na płytach więc znajduje się komplet baletowych dzieł Nowowiejskiego. Jak można się dowiedzieć z książeczki, utwory te zostały wydobyte zapomnienia. Choć wiemy, że miały swoje prapremiery w latach 20. XX wieku i że były prezentowane w różnych teatrach polskich, to nigdy (!) nie zostały wydane drukiem. Odszukane po latach, w formie rękopisów będących depozytami w jednej z bibliotek muzealnych, zostały wydobyte na światło dzienne, opracowane i nagrane. Wykonawcami są Sinfonia Varsovia i Chór Polskiego Radia zaś całość poprowadził dyrygent Sebastian Perłowski.

Obydwa balety są bardzo ciekawe i pokazują kunszt kompozytorski Feliksa Nowowiejskiego. Zwłaszcza słychać to w balecie  „Król wichrów”. To monumentalne dzieło,  koło 100 minut muzyki, doskonale zinstrumentalizowane. Kompozytor  bardzo sprawnie operuje planami muzycznymi, posługując się bardzo ciekawą harmonią, a faktura tego utworu jest momentami niezwykle zagęszczona. Słychać, jak wielkie wyzwanie stawia kompozytor wykonawcom i też jak muzycy doskonale sobie radzą z technicznymi niuansami. Wsłuchując się w tę muzykę nie raz pomyślałam, że Nowowiejskiego można by porównać do Richarda Straussa czy nawet Mahlera. Powinniśmy go wykonywać ile się da, bo też mamy się kim chwalić.

Feliks Nowowiejski, muzyk urodzony na Warmii, kompozytor, wirtuoz organów, dyrygent, pedagog, profesor konserwatorium w Poznaniu był za życia doceniany, choć zdarzało się, że jego utwory były mocno krytykowane. Jedno jest pewne, był niezwykle utalentowany i doskonale czuł muzykę, zwłaszcza symfoniczną i organową (był przecież organistą w licznych kościołach) oraz chóralną (napisał kilkaset pieśni). Świetnie wykształcony, był uczniem w klasie kompozycji Maxa Brucha w prestiżowej Meisterschule Königliche Akademie der Künste w Berlinie. Zdobył liczne nagrody w tym m.in. ufundowaną przez Ignacego Jana Paderewskiego czy najbardziej prestiżową w skali międzynarodowej Prix de Roma zdobytą dwa razy. Spis jego twórczości jest bardzo długi i zawiera m.in.: opery, oratoria, msze, symfonie, koncerty organowe i solowe, utwory chóralne, a nawet muzykę do sztuk teatralnych. Niemniej dwa utwory przed II wojną zrobiły dużą karierę: oratorium "Quo vadis" wykonywane poza granicami Polski i „Legenda Bałtyku” prezentowana niemal we wszystkich teatrach operowych II RP.

Po II wojnie twórczość Nowowiejskiego (kompozytor umarł w 1946 roku) skazana została na niepamięć. Bo choć jego zainteresowanie folklorem dałoby się wpisać w panującą wówczas doktrynę ideologiczną, to już jego religijność stanowiła dla ówczesnej władzy ogromny kłopot. Jego twórczość zdmuchnął więc wiatr historii do archiwów, gdzie ciągle czeka na ponowne odkrycie. Podobnie jak kompozytor do dziś czeka na jednoznaczne uznanie.

Warto posłuchać muzyki baletowej, by przekonać się jak świetnym kompozytorem był Feliks Nowowiejski. Polecam!