Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Czesław Droździewicz. Nie wszystek umrę

Rzecz będzie o mistrzach, beż których młodzi nie mieliby szans wejść w zawód muzyka. Bo mało kto wie, że w kształceniu muzycznym, nauczyciel odgrywa ogromną rolę. Staje się nie tylko mistrzem, ale powiernikiem, przyjacielem, niemal rodziną. Pretekstem do rozmyślań na ten temat stał się uczelniany koncert przygotowany przez Katedrę Kompozycji Akademii Muzycznej w Krakowie, który odbył się w poniedziałek 12 lutego.

Czesław Droździewicz i Jorge Morel Fot. Archiwum Doroty Pietrzyk

Wieczór był pokazem – na  tle utworów innych kompozytorów – efektów pracy w ramach warsztatów kompozytorskich drugiej edycji Workin’Progress. Wykonawcami była Spółdzielnia Muzyczna Contemporary Ensemble, która do każdego utworu zmieniała skład. Zabrzmiały utwory takich twórców jak: Salvatore Sciarrino (Il tempo con l’obelisco) Olgierd Juzala-Deprati (Kaligrafie), Leonardo Rizzo (Un Venerdì, Franco Donatoni (Arpège), Oktawia Pączkowska (Multitude of Glittering Prisms), Michał Lazar (Łyżka). Uczelniana sala koncertowa przy ul. Św. Tomasza wypełniona została garstką zainteresowanych, w tym uczniów i pedagogów.

Atmosfera szkolnego koncertu, zapach sali koncertowej i rozmyślania nad językiem kompozytorskim młodych (zadziwiające, że nadal ich interesuje fortepian preparowany, wynalazek z lat 40. Johna Cage’a) przypomniała mi dawane lata i mojego nauczyciela, Czesława Droździewicza, legendę gitary klasycznej. Jest to dobry czas do wspominania, bo właśnie jutro, w niedzielę, 18 lutego w Krynicy-Zdrój rusza 19. edycja Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Gitarowej i Międzynarodowego Konkursu Gitarowego im. Czesława Droździewicza. Choć Czesław Droździewicz nie żyje już ponad 20 lat, uczniowie kontynuują jego dzieło. „Nie wszystek umrę” napisał Horacy i Czesław Droździewicz nie umarł, póki o nim pamiętamy i póki podziwiamy jego dzieło.

Czesława Droździewicza, Cześka, pamiętam doskonale: skromny, zawsze roześmiany, w rozpiętej kurtce, spod której wystawała marynarka, często w tenisówkach, z czarną wypchaną torbą zawieszoną na ramieniu i z papierosem w ręce. Zresztą ta torba kryła wiele niespodzianek. Większość to były nuty. Takie, jakich w Polsce wtedy nie było, zdobywane z Zachodu i odbijane na ksero, które dostawaliśmy od niego w prezencie. Ale w tej torbie znalazła się czasem zdobyczna kiełbasa czy kurczaki, z których potem przyrządzał w mieszkaniu któregoś ze swoich uczniów wspaniałe potrawy i częstował swoich uczniów i zaproszonych gości.

Miał w sobie wiele ciepła. Był przyjacielski, opiekuńczy i zawsze można było na nim polegać. Ale przede wszystkim był doskonałym nauczycielem. Potrafił wiele nauczyć a potem tak zasugerować, tak pokierować, że każdy z jego uczniów znalazł swoją zawodową drogę. Umiał zarazić pasją do muzyki, a do gitary w szczególności.

W połowie lat 80. stworzył w Krakowie rzecz niemożliwą: festiwal gitarowy, pierwsze wielkie muzyczne okno na świat. Dziś trudno uwierzyć, że nauczyciel szkoły muzycznej najpierw w Krakowie, później w Nowym Sączu, a także instruktor gitary w domu kultury, w czasach gdzie na zagraniczne połączenie telefoniczne czekało się godzinami potrafił w Krakowskim Domu Kultury „Pałac pod Baranami” zorganizować międzynarodową imprezę gitarową z gwiazdami światowej sławy. Ach co to były za festiwale! To tu przyjeżdżali artyści największej rangi, grali, prowadzili kursy mistrzowskie, pracowali w konkursowym jury. Dzięki niemu po raz pierwszy do Polski dotarły takie sławy jak m.in.: bracia Assad, Roberto Aussel, Al di Meola, John Scofield, Paco Pena, Jorge Morel,  Jorge Cardoso oraz bandoneonista z kwartetu Piazzolli Juan Jose Mosalini. Zresztą to dzięki Cześkowi i jego kontaktom muzyka Astora Piazzolli zrobiła w Polsce oszałamiającą karierę.

Czesław Droździewicz,  Jorge Morel, Jorge Cardoso Fot. Archiwum Doroty Pietrzyk
 

W tamtych czasach organizacja takiej imprezy wymagała nieprawdopodobnych umiejętności. Przypominam sobie jak wszyscy staliśmy w kolejce na ul. Św. Jana, gdzie w latach 80. znajdowała się jedyna rozlewnia wody mineralnej w Krakowie. Zbieraliśmy butelkowaną wodę przez pół roku, by była dla artystów, na festiwal. Problem polegał tylko na tym, że goście festiwalu życzyli sobie wodę niegazowaną, a czegoś takiego w tamtych latach w Polsce nie było. Dlatego do zadań uczniów Cześka należało – co robiliśmy przez wiele godzin – delikatne podważanie kapsla i odgazowywanie wody.

Pamiętam lekcje z Czesławem Droździewiczem zwłaszcza te, kiedy grał nowe utwory, te które miałam grać. Robił to pięknie. Był bardzo dobry technicznie i potrafił przekazać, o co w muzyce chodzi. Z tych lekcyjnych koncertów wychodziłam wtedy oczarowana; tak bardzo chciałam grać, że nie mogłam się doczekać kiedy dotrę do domu. Publicznie nie lubił występować, bo – jak powtarzał – nie pozwalała mu na to trema, ale dla artystycznej „higieny” grywał w piątki w kabarecie „Pod Baranami”.

Żył w ciągłym pośpiechu, jakby wiedział, że czasu ma niewiele. Odszedł w wieku 47 lat.

Po jego śmierci festiwal i konkurs, który wymyślił i organizował otrzymał jego imię i został przeniesiony do Krynicy. Prowadzą go jego przyjaciele a także uczniowie. W tym roku odbędzie się wiele ciekawych koncertów, na których wystąpią artyści m.in. z: Francji, Niemiec, Białorusi, Rosji i Polski. Warto zajrzeć do Starego Domu Zdrojowego w Krynicy i słuchając gitary pomyśleć o Czesławie Droździewiczu!

 

 

Wyślij opinię na temat artykułu

Najnowsze

Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy

Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na  Facebooku  oraz  Twitterze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię