Wilga, której obecnie koryto jest przenoszone w związku z budową Trasy Łagiewnickiej, ma zmienić swój bieg na początku
przyszłego roku.

W stolicy małopolski ciężko znaleźć rzekę, której w przeciągu kilkuset lat bieg nie został zmieniony przez człowieka - przypomina Konrad Myślik z Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa i - jak dodaje - przyczyna zawsze jest ta sama - rozbudowa miast.

Wyjątkiem nie jest Wilga. Z powodu wielkiej, wartej ponad miliard złotych inwestycji, nad tą rzeką postanowiono ponownie zapanować. Jak wyjaśnia Krzysztof Migdał ze spółki Trasa Łagiewnicka, nowe koryto ma także zagwarantować bezpieczniejszy spływ Wilgi. Dno stanowić będą kamienie:

Ta krakowska rzeka widziała już w swojej historii większe zmiany. Jak przypomina Konrad Myślik radykalna zmiana biegu Wilgi miała miejsce już w czasach II wojny światowej.

Nie zapominajmy też o królowej polskich rzek, której dawny bieg mógłby zaskoczyć wielu krakowian. Świadczy o tym nawet nazwa jednej z ulic - ulicą Starowiślną, jak sama nazwa wskazuje, płynęła kiedyś stara Wisła. To jednak zupełnie inna historia bo zmiana biegu w tym miejscu wydarzyła się z przyczyn zupełnie naturalnych. Koryto zaczęto przesuwać już w czasach Władysława Łokietka. Wtedy Wisła wlewała się od ulicy Komorowskiego na  to tzw. "dzisiejsze" koryto prowadziło jeszcze kilkaset lat temu przez część Dębnik i plant przy ulicy Dietla.

Ciekawym przykładem jest też Młynówka Królewska, która płynęła od Mydlnik do samego centrum, między innymi przez dzisiejszą Aleję Grottgera i Aleję Trzech Wieszczów aż do dzisiejszej ulicy Retoryka. Decyzję o zasklepieniu Młynówki podjęto na początku  XX wieku po powodzi, która doprowadziła do wielu zniszczeń w Krakowie.


Kanał, biegnący przez połowę miasta, całkowicie zasypano w latach sześćdziesiątych. Nieco ponad sto lat temu uregulowano
też do obecnej postaci lewy dopływ Wisły, czyli Rudawę, która przepływała przez Kraków wieloma odnogami rozlewając się co wiosnę na
krakowskich Błoniach. Zamieniając przy okazji je w grzęzawisko oraz zalewając wiele okolicznych budynków.

 

Tomasz Bździkot/bp