W Małopolsce "zielonogórskich" przychodni jest 107, czyli mniej więcej jedna czwarta. Zakładający Porozumienie lekarze tłumaczyli, że jednoczą się w odpowiedzi na monopolistyczną pozycję Narodowego Funduszu Zdrowia, który dzieli pochodzące z państwowej kasy pieniądze na leczenie.
Miała to być też kontra dla prowadzonej przez ówczesny, SLD-owski rząd polityki zdrowotnej. Członkowie porozumienia deklarowali - i deklarują - że bronią interesów zarówno pacjentów, jak i lekarzy.


Już w październiku 2003 r. roku lekarze, zrzeszeni w porozumieniu, postanowili nie przystępować do NZF-towskiego konkursu ofert na następny rok. Jak twierdzili NFZ dokłada im obowiązków, ale nie dokłada pieniędzy.Po trwających 40 godzin negocjacjach z rządem, na początku stycznia, lekarze ostatecznie podpisali kontrakty i otworzyli przychodnie.Od tej pory, niemal co roku, na przełomie grudnia i stycznia pojawiają się podobne informacje. Tak było i tym razem, choć negocjacje trwały krócej, bo czternaście godzin.


Porozumienie Zielonogórskie budzi skrajne emocje i takie same również dostaje oceny, najczęściej związane z poglądami politycznymi tych, którzy je wyrażają.

 

Daniela Motak/jg