Fot. z archiwum J. Tkaczewskiej

- "Największym problemem dla gastronomii jest dostępność karpia. 90 proc. jest wyprzedawana w okresie świąt Bożego Narodzenia.  Od stycznia do listopada karp rośnie i tuczy się, by sprzedać go w grudniu, a można by przestawić hodowlę" - zauważa dr Joanna Tkaczewska.  

Hodowców, którzy produkują rybę cały rok jest niewielu, bo, jak przekonuje naukowiec, jest to dla nich nieopłacalne. Opracowanie przekąski ma wesprzeć producentów, a tym samym rozwój karpiarstwa w Polsce, bo przekąska miałaby być obecna na rynku cały rok.

Przekąska będzie miała postać paluszków, a zostanie wykonana z mąki, oleju, drożdży i mięsa z karpia. W smaku ma przypominać paszteciki. - "Będzie też miała działanie prozdrowotne, ze względu na kwasy omega-3, pełnowartościowe białko i fakt, że mięso jest żródłem bioakatywnych peptydów o charakterze przeciwutleniającym. Jest przeznaczona między innymi dla sportowców, bo eliminuje stres oksydacyjny, czyli zaburzenie równowagi między ilością wolnych rodników w naszym organizmie, a mechanizmem ich eliminacji" - tumaczy dr inż. Joanna Tkaczewska. Stres oksydacyjny może doprowadzić do rozwoju wielu chorób, dlatego by wyeliminować z organizmu toksyczne wolne rodniki, konieczne są przeciwutleniacze. Hydrolizat białkowy pochodzący z żelatyny karpiowej będzie w paluszkach przeciwutleniaczem.

Jak dodaje naukowiec, karp zawiera mniej szkodliwych składników, które są w rybach morskich - "Ryby słodkowodne są wolne od metali ciężkich" - dodaje dr inż. Joanna Tkaczewska.

Zespół ma trzy lata na opracowanie przekąski. Młodzi naukowcy na jej przygotowanie dostali ponad 1 mln zł z programu LIDER Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.


Aleksandra Ratusznik