Oto i - specjalnie dla Państwa - pierwszy żywy dowód niezbity na istnienie smoka pod Wawelem, drzeworyt wydrukowany na papierze w dziele "Cosmographia Universalis" przez imć Sebastiana Munstera w Roku Pańskim 1550. Smok jak żywy? Jak żywy. Podania o pożeraniu baranów uwzględniono? A jakże. To z kolei oznaczać może, że autor zasięgał opinii miejscowych znawców przedmiotu.

Na przepaścistej górze stoi zamek? Stoi. Baszt ma tyle, ile się należy, a to Złodziejską na planie kwadratu  po lewej, Sandomierską, okrągławą z krenelażem - pośrodku i Senatorską po prawej stronie, przykrytą spiczastym daszkiem. Smok z wyglądu niby jaszczur, ma zęby i pazury, oczy wyłupiaste a wielkie. Które miasto w Europie zarozumiałej pochwalić się może prawdziwym smokiem? Żadne. Prymat nasz utwierdzony został tym sposobem raz jeszcze. 

Dzieło imć Sebastiana, było najbardziej w XVI-wiecznej Europie popularną pracą geograficzną, wydane zostało wiele razy i w wielu językach. O "naszym" smoku mowa jest akuratnie w tomie III wydania niemieckiego z 1550 r. , w którym to tomie występujemy w doborowym towarzystwie Danii, Norwegii, Szwecji, Finlandii i Islandii (!), omówieni jesteśmy pomiędzy Węgrami a Litwą, przed Rosją, Wołoszczyzną, Bośnią, Bułgarią, Serbią, Grecją i Turcją. 

Konrad Myślik

 

Smocza jama została zaprezentowana dzięki Ambrożemu Grabowskiemu - badaczowi starozytności krakowskich w 1842 roku, potem była zasypana. Ponownie odgruzowana w 1918 roku.

Czy w somoczej jamie naprawdę żył smok?  Pod zachdnim wejsciem do katedry wawelskiej - na grubym łancuchu wiszą ponoć jego kości. Prof. Henryk Ferdynand Hoyer to zbadał... O efektach i o tym dlaczego te kości nie powinny upaść w rozmowie Katarzyny Pelc i Konrada Myslika.

kp