Jedno jest pewne po obejrzeniu filmu „Wieża. Jasny dzień”. Debiutantka Jagoda Szelc nakręciła obraz, jakiego polska kinematografia jeszcze nie widziała. W historii o przygotowaniach do pierwszej komunii małej Niny mieszają się dwa porządki: rzeczywisty i fantastyczny. Zgromadzona w jednym domu rodzina, której na pozór niczego do szczęścia nie brakuje, zamiast przeżywać zjednoczenie, doświadcza rozpadu. Napięcia rodzą się przede wszystkim na linii dwóch sióstr: Kai (Małgorzata Szczerbowska) i Muli (Anna Krotoska), z których pierwsza jest biologiczną matką córki tej drugiej. Kobiety łączą więzy krwi i zależność od dziecka, ale poza tym różni je dosłownie wszystko...

Recenzja Urszuli Wolak