Rozmaite akcje sprzątania lasów, szlaków górskich i brzegów rzeki są znane i popularne. To właśnie jest plogging, choć de facto najczęściej chodzi tu o bieganie.
- Ale spacery jak najbardziej można pod to podciągnąć - mówi Marcin Pawlik z krakowskiej fundacji Eco Travel - Biegniemy i widzą papierek schylamy się, podnosimy go i wkładamy do kieszenie, saszetki, albo worka, który ze sobą mamy.
To podwójna, a nawet potrójna korzyść. Ruszamy się, dbamy o środowisko i... dodatkowo ćwiczymy, bo przecież schylanie się angażuje dodatkowe mięśnie.
- A jak nazbieramy trochę więcej śmieci, to też dźwigamy to, co udało się zebrać - śmieje się Marcin.
Fundacja Eco Travel organizuje co jakiś czas zawody w ploggingu. Nazywają się Trash Run.
- My to jeszcze rozszerzamy o segregację - mówi szef fundacji - Uczestnicy dostają kilka kolorowych worków, a na mecie, oprócz czasu, punktowany jest również właściwy sposób posegregowania zebranych śmieci.
Plogging można uprawiać wszędzie, ale najlepiej robić to w lesie i na mało uczęszczanych terenach, gdzie rzadko pojawiają się ekipy sprzątające, więc i śmieci zalegają dłużej. Po lesie biega czy spaceruje się dużo przyjemniej.
Paradoksem jest to, że najlepiej by było, gdyby wkrótce ta dycyplina zanikła...
- Chciałbym dożyć chwili, kiedy przestaniemy uprawiać plogging, bo ludzie nie będą śmiecić i nie będzie on potrzebny - przyznaje Marcin Pawlik
Na razie jedank plogging wciąż ma się dobrze, więc warto od czasu do czasu wybrać taką formę treningu...