Zawody są znane nie tylko w Polsce, ale i na świecie. W 14-letniej historii w Bochni gościli biegacze z tak egzotycznych (jak na biegi w Polsce) krajów jak Austria, Maroko czy... Senegal. A japońska gazeta sportowa napisała o nich jako o jednych z najciekawszych na całym świecie.
A zaczęło się całkiem zwyczajnie...
- Kiedyś zwiedzałem kopalnię w Bochni i kiedy zacząłem biegać, pomyślałem sobie, że warto to miejsce wykorzystać również jako miejsce do biegania - mówi dyrektor imprezy, Tomasz Głód - I tak udaje się nam organizować tutaj zawody od 2004 roku. Najpierw był to półmaraton, zgłoszony do Księgi Rekordów Guinessa, jako organizowany najgłębiej pod ziemią. Potem wymyśliliśmy 12-godzinną sztafetę.
W zawodach startują 4-osobowe drużyny, które biegają korytarzami kopalni w dowolnej konfiguracji. Byle ktoś z ekipy był zawsze na trasie.
- Taktyka jest dowolna. Ale wbrew pozorom, to nie jest łatwy bieg - nie ukrywa Tomasz Głód - Ci mocniejsi biegną na zmianę po jednej pętli liczącej niecałe 2,5 kilometra w tempie na 5 km, a więc bardzo intensywnym. I tak przez 12 godzin.
Po 12 godzinach wszystkim ekipom sumuje się dystans. Wygrywa ta, która przebiegła najwięcej kilometrów.
- Rekord to ponad 213 km - mówi Tomasz - Niezwykle wyśrubowany wynik, bo to była ekipa naprawdę dobrych zawodników, Trudno będzie ich pobić.
Jeden zawodnik po takich 12 godzinach ma w nogach dystans co najmniej maratonu. Ci lepsi nawet ponad 50 km.
Zatem jak widać, to nie jest bieg dla wszystkich. Trzeba "coś biegać". A nawet jeśli się biega, to trzeba mieć też szczęście. Chętnych jest zawsze więcej, niż miejsca w kopalni. Dlatego udział biorą te sztafety, które zostaną... wylosowane.
Jak się im uda, to są podwójnie szczęśliwe, bo mogą wziąć udział w tak niecodziennym wydarzeniu.
Bo niecodzienne zdarza się biegać 212 metrów pod ziemią, wśród solnych ścian, przy... pewnej pogodzie! Bo w kopalni zawsze jest tak samo... co nie znaczy, że zwyczajnie.
- Biegnie się między dwoma szybami. Jeden zasysa powietrze i rozprowadza je po całej kopalni, a drugim to powietrze wylatuje - tłumaczy Tomasz Głód - Więc w jednym miejscy jest ciepło, a w innym zimno i wieje.
Dla wielu biegaczy udział w podziemnej sztafecie w Bochni to niezwykły prestiż i powód do dumy.
Trzeba być jednak wystarczająco dobrym, by dać radę i... zostać wylosowanym.
SKO